Mężczyzna, który pod koniec lipca włamał się do służbowego samolotu Angeli Merkel, mógł nim wystartować. Tak wynika z policyjnego protokołu, do którego dotarli dziennikarze gazety „Welt am Sonntag”. W dokumencie wymieniono wiele nieprawidłowości w ochronie rządowej maszyny.

Wyłączone czujniki ruchu na terenie lotniska, otwarte drzwi do kokpitu - to tylko niektóre błędy wymienione w protokole. Z dokumentu wynika też, że wbrew wcześniejszym doniesieniom intruz mógł nawet uruchomić silniki rządowego airbusa i teoretycznie odlecieć.

Do incydentu doszło 25 lipca na wojskowej części lotniska w Kolonii. Do stojącego tam samolotu wykorzystywanego przez Angelę Merkel włamał się 24-letni mężczyzna. Przesiedział on w kokpicie trzy godziny zanim został zatrzymany przez antyterrorystów. W wyniku włamania rządowy samolot został uszkodzony. Straty szacuje się na 100 tysięcy euro, czyli ponad 400 tysięcy złotych.

Airbus należy do specjalnej jednostki niemieckich sił powietrznych odpowiedzialnej za transportów najważniejszych urzędników państwowych. Niemiecka opozycja krytykuje ministerstwo obrony za niedostateczne zabezpieczenie rządowych maszyn.