Ariel Castro, mężczyzna, który porwał i przetrzymywał przez 10 lat w swoim domu w Ohio trzy kobiety, nigdy nie wyjdzie z więzienia. Sąd skazał go na dożywocie bez możliwości ułaskawienia.

Castro otrzymał 977 zarzutów, w tym zabójstwa za spowodowanie poronienia u jednej ze swoich ofiar, wielokrotnego porwania, gwałtów i tortur.

Oskarżony mówił w sądzie, że uprowadził i dręczył trzy młode kobiety, z powodu "uzależnienia od seksu". 'Nie jestem potworem. Jestem chorym człowiekiem"- mówił ze łzami w oczach. Twierdził, że sam był w dzieciństwie molestowany seksualnie, był uzależniony od pornografii. Ariel Castro mówł też, że nie planował tych trzech porwań, działał pod wpływem impulsu. Zapewniał, że nie robił kobietom krzywdy i był delikatny.

Jednak jedna z jego trzech ofiar 32-letnia Michelle Knight przedstawiała zupełnie inny obraz życia z Castro. Według niej, bił ją, brutalnie gwałcił, skuwał łańcuchem. Pozostałe porwane to: Amanda Berry i Gina DeJesus. Wszystkie będąc nastolatkami zaginęły pomiędzy 2002 i 2004 rokiem. Uwolniono je w maju, gdy policję zaalarmował jeden z sąsiadów Ariela Castro.