Dożywocie plus tysiąc lat więzienia. Taki wyrok wymierzył amerykański sędzia mężczyźnie z Cleveland, który więził w swoim domu trzy kobiety przez ponad dekadę. Przed ogłoszeniem wyroku oskarżony przekonywał, że nie jest potworem.

W ubiegłym tygodniu Ariel Castro przyznał się do stawianych zarzutów w zamian za rezygnację przez prokuraturę z żądania kary śmierci. Przed ogłoszeniem wyroku sędzia oddał głos oskarżonemu. „Nie jestem potworem. Jestem normalnym człowiekiem, który jest chory” - mówił 52-letni mężczyzna zapewniając, że nigdy nie zastosował wobec więzionych kobiet siły fizycznej. „Większość stosunków seksualnych jakie mieliśmy odbyła się za obopólną zgodą. Twierdzenia, że zmuszałem je do tego są nieprawdziwe. Wielokrotnie one same prosiły mnie o seks”.

Castro przeprosił swoje ofiary, ich rodziny o także sędziego prowadzącego sprawę. Ten ostatni nie znalazł jednak powodu by potraktować oskarżonego łagodnie. „Nie ma miejsca w naszym kraju ani na świecie dla ludzi, którzy czynią z innych niewolników”. Komentując wyrok dożywocia i 1000 lat więzienia dla Ariela castro jedna z jego ofiar oświadczyła. „Odebrałeś mi 11 lat życia. Spędziłam 11 lat w piekle. Twoje piekło się teraz zaczyna”.

Castro otrzymał 977 zarzutów, w tym zabójstwa za spowodowanie poronienia u jednej ze swoich ofiar, wielokrotnego porwania, gwałtów i tortur. Oskarżony mówił w sądzie, że uprowadził i dręczył trzy młode kobiety, z powodu "uzależnienia od seksu". Twierdził, że sam był w dzieciństwie molestowany seksualnie, był uzależniony od pornografii. Ariel Castro mówł też, że nie planował tych trzech porwań, działał pod wpływem impulsu. Zapewniał, że nie robił kobietom krzywdy i był delikatny.

Jednak jedna z jego trzech ofiar 32-letnia Michelle Knight przedstawiała zupełnie inny obraz życia z Castro. Według niej, bił ją, brutalnie gwałcił, skuwał łańcuchem. Pozostałe porwane to: Amanda Berry i Gina DeJesus. Wszystkie będąc nastolatkami zaginęły pomiędzy 2002 i 2004 rokiem. Uwolniono je w maju, gdy policję zaalarmował jeden z sąsiadów Ariela Castro.