Wyrok wobec Alieksieja Nawalnego oceniany jest przez opozycjonistów jako próba wyeliminowania znanego blogera z życia politycznego. On sam mówi wprost, że proces został sfingowany. Nawalny od wczoraj jest kandydatem Republikańskiej Partii Rosji na mera Moskwy. Po uprawomocnieniu się wyroku zostanie skreślony z listy kandydatów.
Wyrok wobec Alieksieja Nawalnego oceniany jest przez opozycjonistów jako próba wyeliminowania znanego blogera z życia politycznego. On sam mówi wprost: proces został sfingowany. Nawalny od wczoraj jest kandydatem Republikańskiej Partii Rosji na mera Moskwy. Po uprawomocnieniu się wyroku zostanie skreślony z listy kandydatów.
Sąd w Kirowie uznał znanego rosyjskiego opozycjonistę Aleksieja Nawalnego za winnego machinacji finansowych. Sam Nawalny, zaledwie od wczoraj oficjalny kandydat na mera Moskwy, twierdzi, że proces został sfingowany. W jego przekonaniu, władze wsadzając go do łagru, chcą wywrzeć presję również na jego zwolenników.
Katarzyna Jarzyńska z Ośrodka Studiów Wschodnich również uważa, że proces miał podłoże polityczne, a wyrok ma zdyskredytować kandydata do urzędu. W rozmowie z IAR przypomniała, że opozycjoniście wytoczono jednocześnie kilka spraw. Ma on bowiem zajadłych wrogów wysoko postawionych w administracji państwowej. To Nawalny jest autorem określenia, które zdobyło ogromną popularność w sieci: "Jedna Rosja - partia żuli i złodziei".
Komentatorzy zwracają uwagę na bezprecedensową sytuację, w jakiej znalazł się opozycjonista. Po wyjątkowo dokładnym sprawdzeniu list poparcia przez komisję wyborczą, został on wczoraj zarejestrowany jako kandydat na mera Moskwy. Wybory odbędą się 8 września. Jeśli do tego czasu uprawomocni się wyrok skazujący, to bloger, piętnujący w sieci skorumpowanie władzy, zostanie skreślony z listy kandydatów.