Rosyjscy działacze antygejowscy złożyli pozew przeciw Madonnie, w którym domagają się od amerykańskiej gwiazdy muzyki pop 10 mln dolarów twierdząc, że uraziła ich uczucia, kiedy wystąpiła w zeszłym tygodniu w obronie praw gejów na swym koncercie w Petersburgu.

Madonna śpiewała w Petersburgu w czarnej bieliźnie, a na plecach miała wypisane słowa "No Fear" (Nie ma się czego bać). Zaatakowała lokalne prawo, nakładające grzywny za szerzenie homoseksualnej propagandy. Wcześniej nazwała to prawo "żałosnym okrucieństwem".

Homoseksualizm w ZSRR był karany więzieniem. Oficjalnie karę tę zniesiono w 1993 roku, jednak w Rosji utrzymują się silne antygejowskie nastroje.

W lutym bieżącego roku władze Petersburga wprowadziły karę grzywny za propagowanie homoseksualizmu wśród nieletnich.

Madonna "została słownie ostrzeżona, by stosowała się do przepisów, ale je zignorowała. Będzie zatem odpowiadać finansowo" - powiedziała Daria Diedowa, jedna z działaczek, które wniosły przeciwko piosenkarce pozew do petersburskiego sądu.

"Możliwe, że ktoś nie dostrzega tu żadnego związku, ale po koncercie Madonny jakiś chłopiec być może zostanie gejem, jakaś dziewczynka stanie się lesbijką, a w rezultacie urodzi się mniej dzieci i nasz duży kraj nie będzie mógł obronić swoich granic; dla mnie jest to przyczyną cierpienia moralnego" - powiedział inny działacz z grupy, która wniosła pozew.

Przyjęty przez władze Petersburga zakaz jest wzorem dla projektu ustawy wniesionego do parlamentu Federacji Rosyjskiej; projekt nie został jeszcze poddany pod głosowanie.

W Moskwie sąd apelacyjny potwierdził w piątek zakaz urządzania w Moskwie parad gejowskich przez najbliższe 100 lat, uznając za legalną wcześniejszą analogiczną decyzję stołecznego merostwa w tej sprawie.