Norweska arbiter Christiana Pedersen podjęła w ostatnich minutach drugiej połowy kontrowersyjną decyzję, dyktując rzut wolny pośredni na korzyść reprezentantek USA za zbyt długie przetrzymywanie piłki przez kanadyjską bramkarkę Erin McLeod.
Zgodnie z przepisami, zarówno w zawodach mężczyzn jak i kobiet, bramkarz ma prawo trzymać piłkę w rękach przez sześć sekund, ale bardzo rzadko zdarza się, aby sędziowie egzekwowali ten punkt regulaminu.
Na domiar złego, po strzale Megan Rapinoe po tym stałym fragmencie gry piłka trafiła w łokieć kanadyjskiej zawodniczki i prowadząca spotkanie Norweżka podyktowała rzut karny. Amerykanki wykorzystały "jedenastkę" i doprowadziły do remisu 3:3.
"Sędzia powiedziała, że trzymałam piłkę przez 10 sekund, ale nie wzięła pod uwagę, że przez jakiś czas leżałam z nią na ziemi. Od momentu kiedy wstałam, miałam ją w rękach tylko przez pięć sekund. Wiem, bo liczyłam" - usprawiedliwiała się McLeod. Dodała, że cały zespół czuje się oszukany. "Sędziowanie było stronnicze. Nigdy przedtem się z czymś takim nie spotkałam, arbitrzy nigdy nie podejmują takich decyzji" - oceniła.
Trenerka Kanady John Herdman początkowo nie chciała wypowiadać się na temat pracy sędziego, ale w końcu podsumowała: "Trzeba z tym żyć. My sobie poradzimy, ciekawe, czy ona (Pedersen) też".
"Zaśmiała się tylko głupio i nic nie powiedziała"
"Kiedy sędzia podyktowała rzut karny, zaśmiała się tylko głupio i nic nie powiedziała. Bardzo elegancko!" - ironizowała zdobywczyni wszystkich bramek dla Kanady Christine Sinclair.
Pedersen nie udzieliła do tej pory żadnego komentarza w związku z tymi zarzutami. Przedstawiciel Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej (FIFA) także odmówił zabrania głosu. "Decyzja sędziego zawsze jest ostateczna" - uciął krótko.
Amerykanki zagrają w czwartek o trzecie z rzędu mistrzostwo olimpijskie z Japonią na londyńskim Wembley. Z kolei Kanadyjki powalczą o brązowy medal z reprezentantkami Francji parę godzin wcześniej w Coventry.