W strugach deszczu 5000 manifestantów z komunistycznego syndykatu Pame opuściło plac Omonia, by na placu Syntagma przyłączyć się do 700 osób z dwóch głównych central związkowych: sektora prywatnego GSEE i publicznego ADEDY.
Manifestacja przebiegała w sposób pokojowy, w pobliżu siedziby greckiego parlamentu, gdzie członkowie komisji gospodarczej analizowali projekt ustawy dotyczący realizacji transakcji PSI (private sector involvement - uczestnictwa sektora prywatnego), w tym prywatnych wierzycieli, banków i funduszy inwestycyjnych. Projekt ma być poddany pod głosowanie w parlamencie w czwartek wieczorem.
"Precz z głodem i poddaństwem wobec obcych!" - głosił napis na jednym z transparentów, w odniesieniu do drakońskiego programu oszczędnościowego, na jaki zgodził się grecki rząd w zamian za nowy pakiet ratunkowy wartości 130 mld euro, przyznany Atenom poprzedniego dnia przez strefę euro.
"Budżet na edukację zmniejszy się znów w tym roku o 150 mln euro. Wydatki na edukację w Grecji to 2,6 proc. całego budżetu, podczas gdy średnia europejska to 6 proc." - żalił się 57-letni profesor chemii Grigoris Kalomiris.
Dzięki przyznanemu we wtorek drugiemu programowi pomocy Ateny będą w stanie wykupić 20 marca swoje obligacje wartości ok. 14,4 mld euro i uniknąć bankructwa.
Greków czeka likwidacja 150 tys. miejsc pracy w sektorze publicznym i obniżka płacy minimalnej o 22 proc
W zamian za pomoc Grecja musiała zobowiązać się do wprowadzenia dodatkowych oszczędności - m.in. do likwidacji 150 tys. miejsc pracy w sektorze publicznym i obniżki płacy minimalnej o 22 proc. - oraz zaoszczędzenia dodatkowo 325 mln euro w budżecie na 2012 rok.
Agencja AFP zauważa, że frekwencja na środowym proteście w Atenach była słaba w porównaniu z tą z 12 lutego, kiedy w stolicy demonstrowało 80 tys. ludzi, a w Salonikach 20 tys.
W ubiegłą niedzielę przeciwko posunięciom oszczędnościowym greckiego rządu w Atenach manifestowało zaledwie 3 tys. ludzi.