Państwo nie może czuć się bezpiecznie bez silnej armii. Ta prawda nie zdezaktualizowała się ani trochę. Dziś rząd ma ogłosić sukces programu profesjonalizacji sił zbrojnych. Brawo. Nie łudźmy się jednak, że jest dobrze. Skąpimy na wojsko, obyśmy w przyszłości nie zapłacili słono za to zaniedbanie.
Jesteśmy w NATO, mamy sojuszników. Prawda. Co się jednak stanie, gdy nie zechcą wywiązać się z zobowiązań? W Holandii, Niemczech czy we Francji rządowi doradcy mówią otwarcie to, czego ich zleceniodawcom powiedzieć nie wypada. Artykuł 5 traktatu waszyngtońskiego zobowiązujący kraje członkowskie do interwencji w obronie zaatakowanego jest niemal martwy. Może się więc zdarzyć, że w razie potrzeby nikt nie ruszy nam z pomocą.
Pokój w Europie nie jest wieczny. Los dał nam wytchnienie i korzystne środowisko międzynarodowe, co nie zdarzyło się od trzech wieków. Wykorzystaliśmy czas na budowę sprawnej gospodarki i państwa. Armię potraktowaliśmy po macoszemu. Profesjonalizacja bez dogłębnej modernizacji i budowy obrony terytorialnej (nie ma jej nawet w najśmielszych planach) nie wystarczy. Rozpada się nasza Marynarka Wojenna, brakuje nowoczesnego systemu obrony przeciwlotniczej. Na wojsku nie można oszczędzać, nie żałuje się wszak pieniędzy na ratowanie życia.