Dopóki w telewizji publicznej istniała rada nadzorcza, Platformie trudno było sensownie zareagować na batalię między dwoma urzędującymi jednocześnie prezesami TVP. Teraz rady nie ma. Ale minister Skarbu Państwa, zamiast wykorzystać okazję, zachowuje się w tej sytuacji jak słoń w składzie porcelany - ocenia Monika Olejnik.

Aleksander Grad, nie czekając na decyzję KRS, ogłosił, że wprowadza do telewizji kuratora, czyniąc tym samym w TVP jeszcze większy chaos.

Jak widać, głównym rozdającym w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji jest w tej chwili Tomasz Borysiuk, który decyduje o jej kolejnych ruchach. To on podjął decyzję, że trzeba zdjąć Piotra Farfała i powołać na jego stanowisko Sławomira Siwka. W jednym z wywiadów powiedział, że miał już dosyć nieudacznika i beztalencia. Moim zdaniem najlepszą rzeczą, jaka mogłaby się zdarzyć, byłoby odrzucenie przez Sejm, Senat i prezydenta sprawozdania KRRiT. Ale jak widać, każdy chce coś przy okazji ugrać dla siebie.

Najpierw Platforma już witała się z gąską w ogródku, dopinając wypracowaną ustawę o mediach. Potem premier nagle zrobił woltę, mówiąc, że nie będzie gwarantowanych pieniędzy dla telewizji publicznej. Oczywiście najbardziej zdenerwowało to SLD. Po tym wszystkim Sojusz też zrobił z siebie wariata. Razem z posłami PSL zwrócił się do prezydenta, by podpisał ustawę medialną, a oni zagwarantują, że ta minimalna suma dla mediów publicznych jednak się znajdzie.

Sytuacja w telewizji publicznej jest beznadziejna

W tym świetle niezrozumiałe jest, dlaczego rada nadzorcza odwiesiła w zarządzie TVP Sławomira Siwka i Marcina Bochenka, nie ruszając Andrzeja Urbańskiego? Powinni byli przecież odwiesić wszystkich. To bardzo podejrzane działanie i wskazuje na jakiś układ polityczny.

Podobnie jak to, że Krajowa Rada od grudnia nie potrafiła wybrać brakującego członka rady nadzorczej, po czym nagle w piątek zrobiła skok i powołała go. To wszystko kompromituje zarówno ministrów z KRRiT, jak i szefów TVP, którzy w dodatku biorą za swoją bezczynność mnóstwo forsy. Ciekawe, że wcześniej Krajowa Rada w ogóle nie zareagowała, gdy próbowano „libertalizować” telewizję publiczną. Gdzie był wtedy pan Kołodziejski i jego koledzy, którzy powinni stać na straży obiektywizmu mediów publicznych?

Nadal nie wiem, kto jest reżyserem tego spektaklu

Widać, że scenariusz chce pisać minister skarbu pod wpływem słów pana premiera – który, jak mówi – spodziewa się twardych działań. Jeśli chciał twardych działań, to trzeba było przeprowadzić ustawę medialną albo twardo odrzucić sprawozdanie Krajowej Rady. Na wszystko za późno. Każdy ma w ręku pilota i niech sam zadecyduje, co będzie oglądał. A dziennikarze telewizji publicznej nie wiadomo, czy występują w horrorze, science fiction, czy w komedii.

Czytaj więcej na dziennik.pl.

Monika Olejnik