Czwartek jest kolejnym dniem walki z pożarem w Biebrzańskim Parku Narodowym. W nocy strażacy dozorowali kilka newralgicznych miejsc. Służba upłynęła im w miarę spokojnie. Nie było silnego wiatru, ogień się mocno nie rozprzestrzeniał – poinformowała w czwartek rano straż pożarna.

Pożar w tzw. basenie środkowym Biebrzańskiego Parku Narodowego trwa – z przerwami – trzecią dobę. Według ostatnich danych objął on ok. 6 tys. ha bagiennych łąk i lasów i już się nie rozprzestrzenia, ale akcja gaśnicza wciąż jest prowadzona, bo na tym terenie ogień pojawia się w kolejnych miejscach.

W środę przez cały dzień z ogniem walczyło kilkaset osób, nie tylko strażacy zawodowi i z OSP, ale również m.in. żołnierze WOT, pracownicy parku narodowego, Lasów Państwowych i okoliczni mieszkańcy. Do zrzutów wody i obserwacji używane były samoloty i śmigłowce m.in. Lasów Państwowych i policji.

W nocy dozór był pełniony w kilku newralgicznych miejscach, jak w rejonie miejscowości Wroceń, Kapice czy Grzędy. Jak powiedział w czwartek rano Sławomir Szafrański z podlaskiej straży pożarnej, w nocy działania nie były prowadzone, strażacy pilnowali tych miejsc.

"Wiatru silnego nie było, mocno nam się to nie rozprzestrzeniło" – dodał. Ocenił, że noc upłynęła w miarę spokojnie, w porównaniu z poprzednimi.

Poinformował też, że poranny sztab kryzysowy ma zdecydować o dalszych działaniach. Dodał, że w planach jest m.in. przeprawa przez rzekę we Wroceniu do zdarzeń po drugiej stronie i rozwinięcie linii gaśniczej do przepompowywania wody w rejonie Grzęd. Powiedział też, że na miejsce zostały wysłane kompanie gaśnicze z Pomorskiego, które są w drodze. Od środy na miejscu są też strażacy z Poznania i z Krakowa.

Według ocen służb parkowych i strażaków prawie pewne jest, że pożar powstał wskutek wypalania traw. Co prawda w poniedziałek nad ranem wyglądał na ugaszony, ale wskutek podmuchów wiatru ogień wzniecił się na nowo i przez kolejne dni objął kilka tysięcy hektarów. Ile jeszcze jego gaszenie może potrwać, na razie nie wiadomo.

Wiosenne pożary suchych traw i trzcinowisk są nad Biebrzą co roku, ale trwający obecnie jest największym w historii działalności tego parku. W dużej części objął obszary torfowe i tam ogień może bardzo długo tlić się pod powierzchnią gruntu i wzniecać się wskutek porywów wiatrów. W minionych latach jedynym sposobem na takie pożary były obfite opady deszczu.

Biebrzański Park Narodowy jest największym w Polsce. Zajmuje ok. 59 tys. ha. Chroni cenne przyrodniczo obszary bagienne. Jest ostoją wielu rzadkich gatunków, zwłaszcza ptaków wodno-błotnych i łosi.(PAP)

Autorka: Sylwia Wieczeryńska