Zwycięstwo PiS w wyborach europejskich każe na nowo zadać pytanie nie o to, czy partia ta pozostanie u władzy po jesiennych wyborach. Raczej o to, czy nie będzie ponownie rządzić samodzielnie albo czy jest możliwy – w wypadku bardzo przecież prawdopodobnego rozpadu Koalicji Europejskiej – scenariusz osiągnięcia przez ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego większości konstytucyjnej.
To, że KE nie zdołała wygrać po tym, jak prezes PiS popełnił ogromny błąd polityczny w przededniu emisji filmu Sekielskich, ustawiając się w roli obrońcy Kościoła, jest tak ogromną klęską Grzegorza Schetyny, że powinno oznaczać jego natychmiastowe odejście ze stanowiska lidera. Jeśli po trzech latach niekończących się skandali i błędów PiS opozycja nie umie wygrać, oznacza to całkowitą indolencję.
Znacznie gorszy jest jej uwiąd intelektualny. Charyzmę można się nauczyć udawać. Podobnie jak marketing polityczny. Braku pomysłu na Polskę nie da się jednak ukryć. Konia z rzędem temu, kto wskaże jakikolwiek inny powód do głosowania na PO/KE poza chęcią odsunięcia PiS od władzy.