Unijną dyrektywę o prawach autorskich trzeba tak implementować, aby powodowała jak najmniej negatywnych skutki dla internautów - powiedział wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker. Podkreślił, że prawa autorskie muszą być szanowane, ale nie może być sytuacji, w której wprowadza się cenzurę prewencyjną.

Parlament Europejski w Strasburgu poparł we wtorek unijną dyrektywę o prawach autorskich bez poprawek. Przegłosowane zostały m.in. kontrowersyjne artykuły 11. i 13., które znajdują się w dyrektywie.

Szefernaker w środę w Polskim Radiu 24 zwrócił uwagę, że ważna jest implementacja dyrektywy do polskiego prawa. "Ważne, żeby tę implementację przeprowadzić w sposób taki, aby w jak najmniejszy sposób powodowało to negatywne dla internautów konsekwencji" - zaznaczył. Dodał, że nad szczegółami w tej sprawie będą pracować ministerstwa i ministrowie.

Według wiceministra kierunek tego dokumentu jest taki, aby "w sposób prewencyjny wprowadzać cenzurę". Jak przypomniał, rząd w swoim stanowisku od początku sprzeciwiał się "zapisom dotyczącym cenzury prewencyjnej, ograniczenia wolności".

Podkreślił też, że rząd opowiada się za ochroną i uszanowaniem praw autorskich. "Ale nie może być takiej sytuacji, że te artykuły przewidują cenzurę prewencyjną, przewidują wprowadzanie filtrów, algorytmów na stronach internetowych, w efekcie działania których pewne treści nie będą mogły się pojawić w internecie" - powiedział.

Wiceminister odniósł się także do udziału w głosowaniu nad dyrektywą polskich europosłów. W głosowaniu europosłowie PiS wypowiedzieli się przeciwko dyrektywie. Siedmiu europosłów PO zagłosowało za, czterech przeciw. Europosłowie PSL - Andrzej Grzyb, Krzysztof Hetman, Jarosław Kalinowski i Czesław Siekierski - byli przeciw. Przeciwko był też Adam Gierek. Od głosu wstrzymali się Bogusław Liberadzki i Janusz Zemke.

Zdaniem Szefernakera wtorkowe głosowanie to "najlepszy dowód" na to, jak Koalicja Europejska jest "nieprzewidywalna, "niewiarygodna" i "niespójna ideowo".

Dyrektywa o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym zmienia zasady publikowania i monitorowania treści w internecie. Nowe przepisy wzbudzają sporo emocji w niektórych państwach UE, między innymi w Polsce, gdzie określane były nawet mianem ACTA2.

Najwięcej kontrowersji budzą artykuły 11. i 13. dyrektywy. Przeciwnicy tych regulacji mają wątpliwości, czy przepisy nie będą ograniczały wolności słowa w internecie. Polska, Holandia, Włochy, Finlandia i Luksemburg nie poparły wypracowanego porozumienia w Radzie UE w tej sprawie.(PAP)