Jeden z liderów rosyjskiej opozycji Aleksiej Nawalny poinformował w czwartek, że firmy internetowe w Rosji zaczęły blokować dostęp do jego strony internetowej na polecenie państwowego regulatora mediów Roskomnadzor.

Jak podkreśla Reuters, do blokady strony doszło na niewiele ponad miesiąc przed zaplanowanymi na 18 marca wyborami prezydenckimi w Rosji. Władze rosyjskie uniemożliwiły Nawalnemu udział w tym głosowaniu, a za faworyta uchodzi obecny szef państwa Władimir Putin.

Według informacji przekazanej przez blogera na Twitterze Roskomnadzor w ubiegłym tygodniu zapowiedział blokowanie jego strony w zgodzie z nakazem sądowym, uzyskanym przez miliardera Olega Deripaskę, chyba że ze strony zostaną usunięte pewne materiały.

Jak dodał opozycjonista, strona navalny.com "jest jeszcze dostępna za pośrednictwem kilku dostawców internetu, ale to tymczasowe". Z Polski dostęp nie jest możliwy.

Deripaska zarzuca Nawalnemu rozprzestrzenianie kłamstw na jego temat. Zbliżony do Putina oligarcha zażądał, by wszystkie informacje dotyczące jego życia prywatnego zostały usunięte z internetu i mediów relacjonujących tę sprawę.

Roskomnadzor w wydanym w czwartek komunikacie potwierdził, że nakazał firmom telekomunikacyjnym blokowanie strony Nawalnego, bo na jego stronie nadal znajdują się wskazane do usunięcia treści. Jak dodano, Instagram zastosował się do zalecenia, a urząd czeka obecnie, aż Google usunie nagranie zamieszczone na YouTube.

Blokada strony Nawalnego nastąpiła mniej niż tydzień od opublikowania na niej nagrania wideo, w którym opozycjonista i walczący z korupcją bloger zarzuca jednemu z wicepremierów Rosji Siergiejowi Prichodźce, odpowiedzialnemu m.in. za sprawy międzynarodowe, że w sierpniu 2016 roku spędził trzy dni na prywatnym jachcie Deripaski.

Nawalny, który spotkanie to uznał za formę łapówki, twierdzi, że Deripaska i Prichodźko na jachcie "nie po prostu się bawili, ale podejmowali decyzje biznesowe". Sugeruje, że taką sprawą mogła być ingerencja w amerykańskie wybory prezydenckie w 2016 roku. Oprócz wyników swego prywatnego dochodzenia Nawalny zamieścił na YouTube uzupełniające je wideo, które zostało obejrzane ponad 5 mln razy. (PAP)

akl/ mal/