Tygodnik "Wprost" napisał w poniedziałek, że "dotarł do nagrania, z którego wynika, że w sejmowym barze bez koncesji sprzedawano alkohol". Według tygodnika, do sytuacji doszło 25 września 2017 roku. W wywiadzie dla "Super Expressu" wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15) powiedział, że jego zdaniem w Sejmie nie powinno być alkoholu. "Jedyny zakład pracy, gdzie jest możliwość spożywania alkoholu, to Sejm RP. Uważam, że tak nie powinno być" – podkreślił.
Do tej sprawy odniósł się na Facebooku Paweł Kukiz. "Uważam, że zakaz sprzedaży i picia alkoholu na terenie Sejmu, to żaden zakaz. Bo zawsze można walnąć małpkę gdzieś poza Sejmem na 15 minut przed wejściem na mównicę. Dlatego będę postulował modyfikację postulatu Tyszki i wprowadzenie alkomatu przy mównicy, by w każdej chwili marszałek (Sejmu) mógł sprawdzić trzeźwość delikwenta" - napisał Kukiz.
Podkreślił, że "w żadnym zakładzie pracy w Polsce nie jest dozwolone "spożywanie" alkoholu w czasie pracy. "Dlaczego więc Sejm ma być wyjątkiem?" - pytał lider Kukiz'15.
"Wprost" powołując się na informacje z warszawskiego ratusza podał, że świadcząca usługi gastronomiczne dla Kancelarii Sejmu, spółka Movin Restauracje nie posiada wymaganych zezwoleń na sprzedaż alkoholu na terenie sejmowych lokali.
Odnosząc się do doniesień tygodnika, Centrum Informacyjne Sejmu poinformowało, że 25 września Kancelaria Sejmu otrzymała informację o sprzedaży alkoholu w jednej z restauracji znajdujących się na terenie Sejmu; zażądała jego wycofania z oferty i przedstawienia wyjaśnień przez restauratora. "Kancelaria (Sejmu) podejmuje w tej sprawie stosowane kroki prawne" - podkreśliło CIS.