Uznajemy konstytucję, konstytucja mówi wyraźnie: wszyscy są równi wobec prawa i jeżeli ktoś złamał np. prawo karne, musi ponieść konsekwencje – mówił w sobotę na antenie TVP Katowice prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Szef partii rządzącej pytany o ostatnie wydarzenia w Sejmie – czy spodziewa się porównywalnych napięć przed wyborami samorządowymi w 2018 r. - wyraził nadzieję, że nie; wskazał jednak, że należy o to pytać liderów partii opozycyjnych.

„To nie my tworzymy tu jakieś napięcia, tylko oni te napięcia tworzą. Oni muszą w końcu dojść do prostego wniosku, że przegrali wybory i w związku z tym my rządzimy, a ich zadaniem jest być opozycją – może nawet twardą. Ich decyzja czy bardzo twardą, ale trzymającą się pewnych reguł i zabiegającą o to, żeby kolejne wybory wygrać” - wskazał prezes PiS.

Jak podkreślił, jest to normalne i potrzebne w demokracji podobnie, jak potrzebne jest, aby „system władzy działał w sposób właściwy”. „Natomiast jeżeli wprowadzamy pojęcie i praktykę tzw. opozycji totalnej to, proszę wybaczyć, ale mamy do czynienia z sytuacją, która nie mieści się w ramach demokracji” - uznał Kaczyński.

„Okupowanie Sejmu, okupowanie mównicy sejmowej, okupowanie stołu prezydialnego Sejmu, przekraczanie norm Konstytucji, regulaminu sejmowego, ustawy o prawach i obowiązkach posłów i senatorów i wreszcie Kodeksu karnego – to nie są metody, które mogą być zaakceptowane i w żadnym wypadku tego nie zaakceptujemy” - zadeklarował b. premier.

„Tak jak nie zaakceptujemy tego, co niektórzy podsuwają, że w Polsce są dwa rodzaje ludzi; to znaczy są tacy, którzy za nawet drobne przestępstwa muszą odpowiadać i są tacy, którzy nawet za poważne nie odpowiadają. Nie, my uznajemy konstytucję. Konstytucja mówi wyraźnie: wszyscy są równi wobec prawa i jeżeli ktoś złamał np. prawo karne, musi ponieść konsekwencje” - podkreślił lider PiS.

Pytany o swoją sobotnią wizytę w Łodzi i Katowicach, a także planowaną na niedzielę – w Opolu i Wrocławiu – Kaczyński zastrzegł, że nie jest to jeszcze początek kampanii wyborczej przed wyborami samorządowymi, a przygotowania do niej

„To taka operacja aktywizacji partii, która wygrała wybory po wielu ciężkich latach no i jak to zwykle jest po takim sukcesie, również w sporcie, teraz troszkę opadła i teraz powinna się aktywizować. Ja nie mam oczywiście o to żadnych pretensji, bo życie jest, jakie jest. To zjawisko występujące w bardzo wielu dziedzinach życia, ale minęło już kilkanaście miesięcy. Czas na to, aby się wziąć” - uznał. Jak dodał, chodzi przede wszystkim o rozmowę o sprawach partyjnych.

Wobec zapowiedzi zmian ordynacji wyborczej i pytania, czy są one niezbędne, Kaczyński potwierdził. Dodał, że będą dotyczyły dwóch poziomów.

„Pierwszy rodzaj to zmiany zmierzające do tego, aby ewentualne próby fałszowania wyborów były bardzo trudne. Bo u nas ordynacja wyborcza nie jest z tego punktu widzenia dobrze skonstruowana" - zaznaczył.

Jak podkreślił, chodzi o wprowadzenie przezroczystych urn, kamer internetowych w każdym lokalu wyborczym czy przechowywaniu kart do głosowania przez długi czas. "A skończywszy na sposobie liczenia, który powinien być tak dokładnie określony, żeby było wiadomo, że to jest przez cały czas pod kontrolą, że wszyscy członkowie komisji wyborczej muszą w tym uczestniczyć, że to nie może być robione gdzieś na boku” - wskazał.

„To są też takie kwestie, jak produkcja kart, która dziś jest rozproszona i to też może prowadzić do różnych nadużyć. No i sprawa zupełnie zasadnicza: wybory nie mogą być organizowane przez tych, którzy są zainteresowani ich wynikiem – przecież do tej pory tak to w Polsce wygląda” - ocenił.

Prezes PiS wyraził też wolę, aby drugi obszar zmian ordynacji - wiążący się z ograniczeniem liczby kadencji - obowiązywał już w czasie wyborów 2018 r.

„Tu jest pytanie czy Trybunał Konstytucyjny przyjmie takie rozwiązanie, bo to na pewno zostanie zaskarżone. Nie wiem, tego po prostu nie sposób teraz przewidzieć" - powiedział Kaczyński.

"Trybunał jest niezależny i może mieć w tej sprawie różne zdania, ale uważam, że powinniśmy zaryzykować i uchwalić, że to wejdzie od razu, to znaczy że ci, którzy mają więcej niż dwie kadencje, już nie będą mogli kandydować, a Trybunał później powie, czy to dopuszczalne z punktu widzenia Konstytucji – bo to chodzi o działanie prawa wstecz; w moim przekonaniu to nie jest działanie wstecz tego typu, które jest niedopuszczalne. Ale można się spierać” - ocenił Kaczyński.