Już za kilka miesięcy najmniej zarabiający pracownicy będą musieli zapłacić równowartość swojej pensji, jeśli zechcą wnieść do sądu pracy pozew, w którym będą dochodzili sprawiedliwości po bezprawnym zwolnieniu. A to z powodu rekordowo rosnącego wynagrodzenia minimalnego.
Z informacji DGP wynika, że interwencję w tej sprawie w Ministerstwie Sprawiedliwości podejmą w środę przedstawiciele Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Mają przygotowany projekt, który ma zmienić nienowelizowane od 18 lat przepisy.
Rzecz w tym, że w sprawach o przywrócenie do pracy za wartość przedmiotu sporu przyjmuje się roczne wynagrodzenie zwolnionego, który składa do sądu pozew o uznanie wypowiedzenia czy dyscyplinarki za bezprawne i domaga się przywrócenia go na dotychczasowe stanowisko. Na szczęście w przepisach jest też limit – jeśli roczne zarobki nie przekraczają 50 tys. zł, pracownicy nie wnoszą opłat sądowych w sprawach rozpatrywanych przez sądy pracy. Powyżej tej kwoty wnoszą opłaty stosunkowe, w wysokości 5 proc. wartości sporu od pozwu, apelacji, zażalenia, skargi kasacyjnej i skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia.
Prawie cała pensja za pozew
Oznacza to, że w przyszłym roku, po tym jak minimalne wynagrodzenie wzrośnie najpierw do 4242 zł, a od lipca do 4300 zł, praktycznie każdy zatrudniony w Polsce pełnoetatowiec będzie musiał wnieść 5 proc. opłatę stosunkową, bo jego roczna pensja przekroczy 50 tys. zł. W praktyce osoba otrzymująca wynagrodzenie minimalne w wysokości 4300 zł brutto miesięcznie – z czego na rękę dostaje 3231,53 zł – za pozew o przywrócenie do pracy będzie musiała zapłacić 2580 zł. Bez tej opłaty sąd pracy nie zajmie się sprawą.
– Może to być bardzo dużym utrudnieniem ograniczającym dostęp do sądu, zwłaszcza dla osób zwolnionych bez wypowiedzenia – komentuje Bartłomiej Jędrzejak, adwokat w kancelarii DT Gujski Zdebiak. – Tacy pracownicy z dnia na dzień tracą pracę i zostają bez środków do życia. Chcąc walczyć o przywrócenie do pracy, musieliby zapłacić prawie całe swoje miesięczne wynagrodzenie za pozew do sądu pracy, co z kolei mogłoby pozbawić ich i ich rodziny środków do życia – dodaje mec. Jędrzejak.
Problem wynika głównie z tego, że limit wartości przedmiotu sporu w wysokości 50 tys. zł został ustalony jeszcze w 2005 r., gdy minimalne wynagrodzenie wynosiło 849 zł. Od tamtej pory nie uległ on zmianie. Zdaniem OPZZ ta kwota nijak się ma do obecnych realiów. W ciągu ostatnich 18 lat minimalne wynagrodzenie wzrosło ponad czterokrotnie, a przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej jest wyższe o prawie 4 tys. zł. DGP skierował w tej sprawie pytanie do resortu sprawiedliwości, jednak mimo monitów nie otrzymaliśmy na nie odpowiedzi do czasu zamknięcia wydania gazety.
– NSZZ „Solidarność” także dostrzega potrzebę wprowadzenia mechanizmu, w którym limit wartości przedmiotu sporu w sprawach pracowniczych zwolnionych z opłat sądowych byłby stale dostosowywany do inflacji i wzrostu minimalnego wynagrodzenia. Pozwoliłoby to zachować ideę przyświecającą tej regulacji – pracownicy z najniższymi wynagrodzeniami mieliby ułatwiony dostęp do sądów pracy – komentuje Barbara Surdykowska, ekspertka Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”. – Prezydium NSZZ „Solidarność” już w połowie 2018 r. proponowało podniesienie tego limitu do 100 tys. zł. W 2022 r. proponowaliśmy też wprowadzenie mechanizmu waloryzacji tego limitu, tak by wynosił on równowartość 30-krotności minimalnego wynagrodzenia. Niestety żaden z tych postulatów nie został do dziś zrealizowany – dodaje Surdykowska.
– Wzrost wynagrodzeń, w tym minimalnej kwoty wynagrodzenia, rzeczywiście uzasadnia rozważenie, czy obecny poziom zwolnienia z opłat sądowych bądź też przyjęty mechanizm zwolnienia są odpowiednie – zauważa Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy w Konfederacji Lewiatan.
Limit z waloryzacją
OPZZ złoży w Ministerstwie Sprawiedliwości wniosek w sprawie zmiany przepisów zakładający podniesienie progu dla opłat sądowych w zakresie prawa pracy do 120 tys. zł. Związek postuluje także waloryzację tego progu w kolejnych latach, aby rósł on razem z płacami w Polsce.
– Po pierwsze, można przyjąć, że wartość przedmiotu sporu będzie powiązana z rocznym wynagrodzeniem netto. Wtedy wysokość opłaty urealni się, bo będzie powiązana z wynagrodzeniem faktycznie otrzymywanym przez pracownika – podpowiada mec. Bartłomiej Jędrzejak. – Drugim rozwiązaniem może być powiązanie w ustawie o kosztach sądowych w sprawach cywilnych progu kwotowego, od którego trzeba uiścić opłatę sądową w sprawach z zakresu prawa pracy, ze średnim wynagrodzeniem. Przepis mógłby zostać sformułowany w ten sposób, że obowiązek uiszczenia opłaty sądowej powstaje wtedy, gdy wartość przedmiotu sporu jest większa niż np. 10-krotność średniego wynagrodzenia. Wówczas nie trzeba byłoby zmieniać przepisów, a próg generujący obowiązek zapłaty opłaty sądowej zwiększałby się automatycznie wraz ze wzrostem średniej płacy w Polsce.©℗
2,5 tys. za pozew ograniczy prawo do sądu
Rosnące rekordowo w przyszłym roku minimalne wynagrodzenie i niezmieniany od 18 lat limit wartości przedmiotu sporu w sprawach pracowniczych spowodują, że od początku przyszłego roku praktycznie każdy z ok. 10 mln pracowników zatrudnionych na pełnym etacie, odwołując się do sądu po zwolnieniu z pracy z żądaniem przywrócenia na dotychczasowe stanowisko, będzie musiał zapłacić co najmniej 2,5 tys. zł opłaty od pozwu. Dzieje się tak za sprawą fikcji prawnej, w myśl której w sprawach o przywrócenie do pracy za wartość przedmiotu sporu przyjmuje się roczne wynagrodzenie zwolnionego. Zwolnienie z opłat w sprawach pracowniczych, które stosuje się przy wartości przedmiotu sporu poniżej 50 tys. zł, staje się więc nieosiągalne dla pracowników, ograniczając tym samym ich konstytucyjne prawo dostępu do sądu. Nie każdy z ponad 3 mln osób, które w przyszłym roku będą otrzymywać minimalne wynagrodzenie, będzie mógł sobie pozwolić na wniesienie opłaty stosunkowej, stanowiącej niemal równowartość jego miesięcznej pensji. Przy tym – nie mając gwarancji, że sprawa zakończy się szybko, a tym bardziej – że zapadnie korzystny dla niego wyrok, co gwarantuje mu zwrot wniesionej opłaty.
Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych będzie zabiegać o podniesienie progu opłat sądowych i kieruje w tej sprawie pismo do ministra sprawiedliwości, oczekując przedłożenia Radzie Ministrów proponowanych przez OPZZ rozwiązań.
Składamy też projekt zmiany ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych. Proponujemy w nim podwyższenie kwoty, od której jest należna opłata stosunkowa w sprawach z zakresu prawa pracy, do 120 tys. zł, tj. drugiego progu podatkowego. Warto zaznaczyć, że konieczne byłoby także waloryzowanie tej kwoty, aby nie dopuścić do podobnej sytuacji w przyszłości.