"Ostra", "zacięta", "bezpardonowa z obu stron" – te przymiotniki powtarzają się w relacjach z ostatniej przed niedzielnymi wyborami prezydenckimi debaty telewizyjnej między urzędującym prezydentem Brazylii, prawicowym politykiem Jairem Bolsonaro, a liderem lewicy Luizem Inacio Lulą da Silvą, który sprawował ten urząd w latach 2003-2010.

Obaj kandydaci spotkali się przed północą czasu brazylijskiego przed kamerami telewizji El Globo, cieszącej się największą oglądalnością w kraju. Ich debata, której głównym celem było pozyskanie niezdecydowanych wyborców, stała się w sobotę głównym tematem komentarzy w mediach całej Ameryki Łacińskiej.

Bolsonaro, który ostatnio porzucił temat kwestionowania wiarygodności systemu elektronicznych urn do głosowania, wystąpił z krytyką części brazylijskich mediów, "nie zapewniających kandydatom dostępu do swych łamów na równych zasadach" – napisał w porannym wydaniu duży meksykański dziennik "El Universal".

"Od pierwszych minut, od chwili, gdy lewicowy kandydat na prezydenta odmówił urzędującemu szefowi państwa zajęcia miejsca obok niego, wyczuwało się w studio wielkie napięcie" – czytamy w relacji hiszpańskiej agencji prasowej EFE z ostatniej przedwyborczej debaty obu kandydatów.

Sobotnie media latynoamerykańskie cytują argumenty obu stron debaty telewizyjnej: Lula głównie obarczał przeciwnika politycznego m.in. współwiną za cierpienia i zubożenie ludności kraju wskutek niewłaściwej – jego zdaniem - strategii walki z pandemią Covid. W ocenie byłego przywódcy wirus doprowadził do śmierci 690 tysięcy Brazylijczyków.

Prezydent Bolsonaro, podobnie jak to czynił podczas całej kampanii wyborczej, podważał uczciwość intencji Luli, który odbywał karę więzienia, zanim został oficjalnie oczyszczony przez wymiar sprawiedliwości z zarzutów korupcyjnych dotyczących okresu jego prezydentury.

Urzędujący lider, podsumowując w debacie telewizyjnej sukcesy swego rządu, powiedział: "Czynimy postępy w rozmowach dotyczących wolnego handlu z Europą, świat arabski przyjmuje nas z otwartymi rękami. Rozmawiałem ostatnio z prezydentem Stanów Zjednoczonych Joe Bidenem. Jesteśmy dobrze traktowani na świecie".

Lewicowy polityk Lula uzyskał w najnowszych sondażach przed niedzielnymi wyborami poparcie na poziomie 48,4 proc., a jego przeciwnik Bolsonaro może liczyć na 44 proc. "z tendencją do wzrostu poparcia".

Niektóre brazylijskie sondażownie sygnalizują ostatnio spadek zainteresowania Brazylijczyków udziałem w głosowaniu. (PAP)