Dziś przed komisją śledczą stanął człowiek, który nie pełnił żadnych funkcji, ale decydował o terminie i sposobie głosowania, działał jak Ojciec Chrzestny - oświadczył przewodniczący komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych Dariusz Joński kończąc przesłuchanie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Wypowiedź tę próbował zagłuszyć poseł Michał Wójcik, który wyciągnął megafon.
Dziś po godz. 16 po ponad sześciu godzinach zakończyło się przesłuchanie lidera PiS przed sejmową komisją ds. wyborów korespondencyjnych.
Joński o Kaczyńskim
"Dziś przed komisją śledczą stanął człowiek, który nie pełnił żadnych funkcji w marcu i kwietniu, ale decydował o terminie i sposobie głosowania. Człowiek, który marszałka Sejmu nie traktował poważnie, a premiera traktował jak chłopca, który miał podpisać dokumenty. Ten człowiek działał jak Ojciec Chrzestny. Dzisiaj bez szacunku dla posłów, bez szacunku dla obywateli myśli że stoi ponad prawem. Otóż nie stoi" - powiedział Joński.
Wypowiedź tę próbował zagłuszyć polityk Suwerennej Polski, poseł Michał Wójcik, który wyciągnął megafon. "Niech pan się nie ośmiesza" - odpowiadał Joński.
Czy Kaczyński zostanie ukarany?
Komisja przed zakończeniem posiedzenia przegłosowała skierowanie wniosku do komisji etyki poselskiej o ukaranie Kaczyńskiego oraz o wykluczenie z obrad posła Wójcika.
Joński o planowanej konfrontacji
Joński zapowiedział też przeprowadzenie konfrontacji pomiędzy prokurator Ewą Wrzosek a prokurator Edytą Dudzińską. Zaznaczył, że konfrontacja uzależniona jest od otrzymania dokumentów z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów. "Do tej konfrontacji niezbędne są te dokumenty i te akta, ponieważ na podstawie tych nieczytelnych (otrzymanych wcześniej przez komisję) nie będziemy w stanie określić jasno pytań, które chcielibyśmy zadać obu panią" - powiedział szef komisji.
Pytanie do Kaczyńskiego
Wcześniej, na zakończenie serii pytań posłanka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic pytała Kaczyńskiego m.in. czy miał on przekonanie, że wybory korespondencyjne będą "tajne, równe, bezpośrednie".
"Miałem przekonanie, że nie będą gorsze od innych wyborów, które przeprowadzono w Polsce począwszy od 1991 roku" - przyznał Kaczyński.