Ambasador Izraela w Polsce Ja’akow Liwne stawić ma się w piątek przed południem w polskim MSZ. Wezwanie to nie tylko efekt ataku na konwój humanitarny w Strefie Gazy, w którym zginął Polak, ale też zaskakujących wypowiedzi dyplomaty.

Z ambasadorem Izraela spotkać ma się wiceminister spraw zagranicznych, Andrzej Szejna. Jak informuje Ministerstwo Spraw Zagranicznych, izraelski polityk otrzymać ma notę dyplomatyczną. I choć jej treść nadal owiana jest mgłą tajemnicy, spodziewać można się, że strona polska wyrazi w niej sprzeciw wobec tego, co wydarzyło się w Strefie Gazy oraz wobec słów, jakie padły z ust ambasadora.

Izraelski dyplomata, komentując w mediach społecznościowych tragiczny atak na konwój humanitarny, przypomniał incydent w Sejmie, kiedy to poseł Grzegorz Braun zgasił świece chanukowe gaśnicą. Wspomniał również wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka, który atak na konwój humanitarny określił mianem o "zbrodni wojennej". Swój wpis dyplomata skończył stwierdzeniem, że antysemici zawsze pozostaną antysemitami.

Jakby tego było mało, w środę w wieczorem, w wywiadzie w „Kanale Zero” ambasador zapewniał, że w Gazie doszło do tragicznego w skutkach wypadku i pomyłki, która mogła się zdarzyć w warunkach wojennych, podczas nocnej operacji; wyraził też ubolewanie wobec śmierci wolontariuszy, unikał jednak jednoznacznych przeprosin.

Słowa te wywołały prawdziwą burzę na polskiej scenie politycznej, a oburzenie nie krył między innymi prezydent Andrzej Duda i premier Donald Tusk.