Polacy mieszkający lub przebywający przejazdem na Węgrzech licznie głosują w ambasadzie RP w Budapeszcie. W kolejce do oddania głosu w wyborach parlamentarnych i referendum trzeba po południu czekać nawet ponad dwie godziny.

Choć pogoda w Budapeszcie po kilku ciepłych dniach załamała się w niedzielę, to pomimo zimna i przejściowych opadów deszczu od samego rana przed ambasadą, gdzie znajduje się jedyna komisja wyborcza, gromadziło się wiele osób.

„Dwie godziny po rozpoczęciu wyborów długa kolejka ciągnęła się w kierunku Parku Miejskiego” – powiedziała PAP osoba, która głosowała rano. Jednak sytuacja zmieniała się bardzo szybko, na przykład przed godz. 9 nie było wielu chętnych do głosowania, ale wówczas przyjechał autokar z wyborcami i w ciągu jednej chwili zrobiło się tłoczno.

Przed godz. 15 koniec kolejki jest pod ambasadą Chin przy Varosligeti fasor. Czekające w niej osoby mówią, że na oddanie głosu trzeba czekać nawet ponad dwie godziny. Jest chłodno, ale przynajmniej przestał padać deszcz. Kolejka przesuwa się powoli, choć regularnie.

W kolejce stoją osoby, które na stałe mieszkają na Węgrzech, ale jest też sporo turystów. Nie tylko tych, którzy przylecieli do Budapesztu, ale i przejeżdżających tylko przez węgierską stolicę m.in. w drodze powrotnej z Aten.

Niezależnie od pogody Polacy są w dobrych nastrojach - rozmawiają, śmieją się, poznają nawzajem i cierpliwie czekają na swoją kolej, aby odebrać karty do głosowania.

Na liście zarejestrowanych na Węgrzech wyborców jest ponad 1,6 tys. osób. Planowo lokal wyborczy ma zostać zamknięty o godz. 21.

Z Budapesztu Marcin Furdyna (PAP)

mrf/ ap/