W obecnej sytuacji geopolitycznej, gospodarczej i covidowej przyspieszone wybory w Polsce oznaczałyby samobójstwo - ocenił lider Kukiz'15 Paweł Kukiz komentując doniesienia, jakoby miał do takich wyborów namawiać szefa klubu KO Borysa Budkę.

Wprost.pl opublikował w sobotę tekst, w którym anonimowy polityk Koalicji Obywatelskiej mówi o rozmowie lidera Kukiz'15 z szefem klubu KO, która nie dotyczyła tylko poparcia dla powołania sejmowej komisji śledczej w sprawie inwigilacji w latach 2005-2021. "Przekonywał nas do przyspieszonych wyborów. Wytłumaczyliśmy mu, że to niemożliwie. Technicznie teraz nie do przeprowadzenia, bo budżet jest już przegłosowany w Sejmie" – powiedział "Wprost" polityk KO.

Kukiz najpierw we wpisie w mediach społecznościowych, a potem w Polsat News odniósł się do tych doniesień. Według niego, te słowa wypowiedział Borys Budka. "Nie wiem, czy to wynika, przepraszam Borysa, z głupoty pana Budki, czy to ma jakiś głębszy sens i aspekt polityczny, że pan Budka na jakieś zlecenie, być może, dąży do obalenia tej komisji, która ma powstać do spraw podsłuchów" - mówił. "Absolutnie to tak nie wyglądało, jak to relacjonuje pan Budka" - dodał.

Stwierdził, że od wielu miesięcy mówi, że "gdyby Platforma chciała objąć władzę, to potrafi liczyć do trzech i wystarczyłoby ze mną rozmawiać, przedstawić plan na Polskę, wprowadzić do swoich programów postulaty Kukiz'15 i rozpocząć dyskusje na temat ewentualnych przyspieszonych wyborów". "Chcecie wyborów? Możecie je jutro zrobić, tylko przedstawcie mi cały plan" - wskazał.

Kukiz podkreślał, że nie namawiałby do przyspieszonych wyborów, bo w obecnej sytuacji geopolitycznej, gospodarczej, covidowej, przyspieszone wybory "to jest samobójstwo". "Jestem państwowcem i w życiu bym na to nie pozwolił. Nie dlatego, że mi się PiS podoba, tylko dlatego, że jakoś to trzyma" - dodał.

Dopytywany, czy ma żal do Budki, odparł: "Albo to jest przejaw głupoty, albo kombinacji politycznej narzuconej gdzieś tam z góry od pana Tuska". "Nie rozumiem tego absolutnie" - dodał.

Posłanka Koalicji Obywatelskiej Marzena Okła-Drewnowicz, która była gościem w programie razem z liderem Kukiz'15, zaznaczyła, że Kukiz nie może być pewnym, że anonimowym informatorem "Wprost" jest przewodniczący klubu KO.

"Dzisiaj największym testem na przyzwoitość jest głosowaniem za powołaniem tej komisji śledczej" - podkreśliła posłanka KO. "To jest fundament i w tym powinniśmy się razem zgodzić" - dodała.

Okła-Drewnowicz powiedziała też Kukizowi: "My z panem ślubu nie braliśmy, ani pan z nami, więc tu nie chodzi, żebyśmy się lubili". "Ale chodzi o to, żeby w takiej chwili, która jest dzisiaj, kiedy to senator Brejza, kiedy pani prokurator Wrzosek, kiedy mecenas Giertych zostali potraktowani jak tak naprawdę terroryści i każdy może być tak potraktowany, to my musimy dzisiaj pokazać obywatelom, że jesteśmy ich w stanie obronić przed tym, co dzieje się tu i teraz i niestety dzieje się to pod rządami Prawa i Sprawiedliwości" - stwierdziła.

Lider Kukiz'15 przyznał, że posłanka KO go uspokoiła. "Z tego wniosek jest taki, że była to głupia, zmanipulowana wypowiedź pana Budki do +Wprostu+, a nie dyspozycje ze strony pana Donalda Tuska" - powiedział.

Kukiz zaznaczył, że zależy mu, żeby powstała komisja śledcza, gdzie równowagę ma PiS, Platforma, a on jej przewodniczy, żeby zagwarantować niezależność. "Nie ma innej osoby w Sejmie, która zagwarantowałaby jej bezstronność" - stwierdził.

Sam Budka był pytany w niedzielę w TVN24 o rozmowy z Kukizem. Zaprzeczył, że miały być to negocjacje, a jedynie jego formacja przystała na wniosek ws. komisji śledczej i podkreślił, że Kukiz nie jest częścią opozycji, a obozu władzy. "Jeżeli rzeczywiście chce wyjaśnić sprawę nielegalnych działań służb podległych Kamińskiemu, Wąsikowi i Ziobrze, to trzeba to zrobić" - powiedział Budka i zaznaczył, że czym innym jest stosowanie techniki operacyjnej, a czym innym jej wykorzystywanie.

"Powołanie komisji śledczej jest niezbędne i Paweł Kukiz tego słowa dotrzyma i dorzuci te cztery głosy, którymi dysponuje" - powiedział.

Stwierdził też, że w komisji nie może mieć większości PiS, ale szeroko rozumiana opozycja, a jej przewodniczącym nie może być osoba związana z obozem władzy. "Żadnych ustaleń personalnych nie było" - powiedział Budka odnosząc się do tego, czy Kukiz może oczekiwać zostania przewodniczącym komisji śledczej.

Amerykańska agencja prasowa Associated Press, powołując się na ustalenia działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, podała, że za pomocą oprogramowania Pegasus inwigilowany był senator KO Krzysztof Brejza, a także adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek. Według Citizen Lab do telefonu Krzysztofa Brejzy miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r. Polityk był wówczas szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi.

Przedstawiciele rządu wielokrotnie zapewniali, że żadna służba w tej sprawie nie złamała prawa, a kontrola operacyjna - jeśli była podejmowana - była prowadzona legalnie. Z kolei prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński mówił w tygodniku "Sieci", że powstanie i używanie Pegasusa jest wynikiem zmiany technologicznej, rozwoju szyfrowanych komunikatorów, których za pomocą starych systemów monitorujących nie można odczytać. "Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia" - powiedział. Zapewnił jednak, że nie był on używany wobec opozycji.

W Senacie działa komisja nadzwyczajna powołana do zbadania przypadków nielegalnej inwigilacji przy użyciu systemu Pegasus.(PAP)

autor: Grzegorz Bruszewski

gb/ mok/