Bartosz N., podejrzany o dokonanie w 2015 r. zabójstwa dziennikarza z Mławy Łukasza Masiaka, na wniosek biegłych poddany zostanie specjalistycznej obserwacji w Regionalnym Ośrodku Psychiatrii Sądowej w Gostyninie (Mazowieckie). Ma ona potrwać do czterech tygodni.

Celem obserwacji Bartosza N. jest ocena stanu jego zdrowia psychicznego, w tym także w kontekście przedstawionego mu w lutym tego roku zarzutu działania z zamiarem ewentualnego pozbawienia życia mławskiego dziennikarza.

W związku z zarządzoną obserwacją psychiatryczną Bartosza N. oraz prowadzonymi dalszymi czynnościami, śledztwo w sprawie zabójstwa Łukasza Masiaka przedłużone zostało do 15 czerwca – poinformowała we wtorek PAP rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej w Płocku Iwona Śmigielska-Kowalska.

„Na obserwację w Regionalnym Ośrodku Psychiatrii Sądowej w Gostyninie zgodził się Sąd Okręgowy w Płocku po tym, jak biegli nie mogli się wypowiedzieć na temat stanu zdrowia psychicznego podejrzanego po jednorazowym badaniu ambulatoryjnym. Sąd wydał zgodę na wnioskowaną przez biegłych obserwację na czas nie dłuższy niż cztery tygodnie” – powiedziała PAP Śmigielska-Kowalska. Dodała, że Bartosz N. od chwili zatrzymania nadal jest tymczasowo aresztowany.

Do zabójstwa 32-letniego dziennikarza z Mławy doszło w nocy z 13 na 14 czerwca 2015 r. w toalecie kręgielni w jednym z nocnych lokali w tym mieście. Bartosz N. zbiegł z miejsca zdarzenia. Pod koniec czerwca 2015 r. płocki Sąd Okręgowy, na wniosek śledczych, zdecydował o wydaniu Europejskiego Nakazu Aresztowania Bartosza N., jako podejrzanego o zabójstwo mławskiego dziennikarza. Sąd uznał wtedy, że jest prawdopodobne, iż zbiegł on za granicę. Przypuszczano, że mógł ukrywać się m.in. na terenie Niemiec, gdzie wcześniej przez pewien czas przebywał.

Ukrywający się od ponad pół roku Bartosz N. został zatrzymany 2 lutego tego roku po tym, jak sam zgłosił się do płockiej Prokuratury Okręgowej. Został tam przesłuchany i usłyszał zarzut działania z zamiarem ewentualnego pozbawienia życia mławskiego dziennikarza. Bartosz N. nie przyznał się wówczas do zarzucanego mu czynu.

Zgodnie z art. 148 Kodeksu karnego, kto zabija człowieka - podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od 8 lat, karze 25 lat więzienia albo karze dożywocia. Czyn kwalifikowany jest jako zbrodnia.

Oprócz oczekiwania na wyniki obserwacji Bartosza N., w ramach prowadzonego śledztwa wyjaśniane są jednocześnie inne wątki sprawy, w tym udzielania pomocy Łukaszowi Masiakowi przez osoby trzecie bezpośrednio po zdarzeniu, o co wnioskował adwokat podejrzanego – chodzi o ustalenie, czy rodzaj i sposób tej pomocy mogły ewentualnie przyczynić się do śmierci dziennikarza.

Według obrony Bartosza N., śmierć dziennikarza z Mławy nastąpiła w wyniku nieszczęśliwego wypadku. „Mogę jedynie powiedzieć, że to ogromna tragedia dla rodziny pokrzywdzonego, jak również samego podejrzanego. Co istotne, nie było to działanie umyślne, a jedynie nieszczęśliwy wypadek" - mówiła w lutym po przesłuchaniu Bartosza N. w prokuraturze aplikantka adwokacka Dagmara Karasińska-Skórska, reprezentująca adwokata podejrzanego.

Z wcześniejszych ustaleń śledztwa w sprawie śmierci Łukasza Masiaka, w tym z przeprowadzonej sekcji zwłok, wynika, że został on kopnięty w lewą część głowy, co spowodowało powstanie krwiaka oraz niewydolność krążeniowo-oddechowa, a w następstwie zgon dziennikarza. Zdaniem śledczych, Bartosz N., będąc osobą wysportowaną, znającą się na sztukach walki, powinien zdawać sobie sprawę, że jego działanie może przynieść śmiertelny skutek.

Po śmierci Łukasza Masiaka „Tygodnik Gazeta Mławska” informował m.in. o niewyjaśnionym napadzie na dziennikarza, do którego doszło w połowie stycznia 2014 r. w pobliżu jego domu - zamaskowany sprawca użył wtedy gazu i pobił dziennikarza. Według gazety Masiak opisywał to zdarzenie tak: „Na pewno chodziło o zamieszczanie tekstów na portalu. Innej możliwości nie widzę”. Dziennikarz otrzymał też wcześniej nekrolog przesłany listem.

Tuż po wszczęciu śledztwa o przeprowadzenie skutecznego postępowania i szczegółowe wyjaśnienie okoliczności śmierci Łukasza Masiaka apelowały m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka oraz Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Odnosząc się do publikacji mediów na temat wcześniejszych gróźb wobec Łukasza Masiaka i jego pobicia, policja informowała, że dziennikarz złożył dwa zawiadomienia, dotyczące takich zdarzeń: napaści - w styczniu 2014 r. oraz przesłania na jego adres nekrologu - w grudniu 2014 r. Nie udało się ustalić sprawców tych czynów. Według policji, dziennikarz zeznawał wtedy, iż nie miał żadnych wrogów ani problemów życiowych, których wynikiem mogły być napad i anonim z nekrologiem.

Łukasz Masiak pracował początkowo w „Głosie Mławy”, a w 2010 r. założył własny portal - naszamlawa.pl. Był żonaty, miał dwoje dzieci. (PAP)