Do tej pory nie zlecono badań grafologicznych dokumentów znalezionych w domu wdowy po generale Kiszczaku. Chodzi o upublicznione wczoraj materiały dotyczące tajnego współpracownika SB o pseudonimie Bolek.

Jak tłumaczył w TVP Info prezes Instytutu Pamięci Narodowej Łukasz Kamiński, obecnie trwa oczekiwanie na określenie przez biegłych, jaka powinna być procedura. Chodzi między innymi o to, czy akta będą mogły być zbadane w siedzibie archiwum IPN, czy też będą musiały je opuścić oraz ile dokumentów będzie potrzebnych do takiej analizy. Ekspertyza może trwać kilka tygodni, ale IPN będzie apelował o skrócenie tej procedury.

Prezes IPN powiedział, że nie był na razie w stanie przeczytać tych dokumentów, które jutro zostaną udostępnione. Pytany, czy znajduje się w nich jakaś "bomba historyczna", odpowiedział, że na pierwszy rzut oka nie zauważył tego typu dokumentów. Są tam między innymi materiały z 1990 roku dotyczące pierwszych protestów przeciwko rządowi Tadeusza Mazowieckiego czy rękopisy książek - jednej wydanej, drugiej nie - z odręcznymi poprawkami generała Kiszczaka.

Kamiński przyznał, że co jakiś czas sprawdza wpisy na mikroblogu Lecha Wałęsy i - jak powiedział - znajduje tam codziennie nieco inną opowieść. "Myślę, że wszyscy, którzy zapoznają się z tymi aktami, chcieliby dostać ostateczną wersję tej historii" - powiedział prezes IPN.