"Pojawiają się teraz kolejne dowody w tej sprawie, ale nie robi to na mnie większego wrażenia" - przyznał Andrzej Duda. Prezydent krytykował przy tym fakt, że dokumenty znajdowały się w domu Czesława Kiszczaka. "Ile jeszcze jest domów w Polsce, w których dokumenty wypracowane przez służby PRL znajdują się w sposób nielegalny i w jaki sposób wpływają nadal na historię Rzeczypospolitej?" - pytał Duda. Dodał, że jest to materiał wrażliwy, który "może służyć szantażowi i kształtowaniu procesów politycznych i gospodarczych".
Prezydent Duda mówił też, że jest mu przykro z powodu zachowania Lecha Wałęsy, który - jego zdaniem - powinien w latach 90. przyznać się do swojej przeszłości. "Życie stwarza szanse. Lech Wałęsa tej szansy nie wykorzystał" - powiedział Duda. Jednak nie tylko krytykował byłego prezydenta. "Wałęsa to człowiek, który był symbolem Solidarności, który chciał, by Polska stała się państwem wolnym" - ocenił Duda w rozmowie z portalem Wirtualna Polska.