"500 złotych na dzieci, obniżenie wieku emerytalnego - oni tego nie chcieli, myśleli, że załatwią (to) przez politycznie wybranych sędziów, którzy zdominowali TK. Bo przypomnę - TK ma gigantyczną władzę. On może zakwestionować każdą decyzję parlamentu i prezydenta włącznie i wyrzucić ją do kosza" - mówił Ziobro w sobotę w RMF FM.

Dopytywany "czyli jednak rację mają ci, którzy mówią, że wy baliście się tego TK, że on mógłby swoimi decyzjami pokrzyżować wasze plany", odpowiedział: "Żaden organ państwa - Sejm, Senat, włącznie z prezydentem, nie ma takiej mocy blokującej jak TK. Ten TK to jest trybunał polityczny, dlatego, że kandydatów do niego wskazują partie, i partie poprzez kluby parlamentarne wybierają tych kandydatów. Jeśli oni są blisko związani z partiami, to oni blisko realizują ich interesy. Jaki jest interes PO czy Nowoczesnej? Aby uniemożliwić np. politykę prorodzinną 500 złotych dla dziecka, a my chcemy to zrobić, więc nie chcemy, żeby ten TK, żeby nie było tam ludzi, którzy by nasze racje przeciwstawili".

Według Ziobry PO poprzez zmianę ustawy o TK pod koniec poprzedniej kadencji "chciała doprowadzić do sytuacji, że na 15 sędziów TK, 14 byłoby z nadania większości PO". "Czy to jest pluralizm?" - pytał. I przekonywał: "Stajemy w obronie demokracji, bo istotą demokracji jest przede wszystkim przestrzeganie prawa. Po drugie - pluralizm, który daje gwarancję, że w najważniejszych organach państwa są reprezentanci różnych środowisk". "My bronimy demokracji, bo przecież nasze propozycje zmierzają do tego, że dalej w TK większość to będą sędziowie wybrani przez PO to będzie 9 sędziów, przez nas będzie wybranych 5 sędziów. Więc, gdzie tu jest zamach na demokrację? To jest pluralizm i to z przechyłem na rzecz PO" - kontynuował.

Odniósł się też do, zgłaszanych w związku z kryzysem wokół TK, postulatów postawienia prezydenta Andrzeja Dudy przed Trybunałem Stanu: "Niektórzy mówią NSDAP, SS - powinni przejść na Szucha, poczytać trochę z historii, to są ludzie niedouczeni, bo jeżeli używają tego rodzaju argumentów w tej chwili, one ich całkowicie kompromitują, dezawuują. Oni są przerażeni tym, że my chcemy dobrych zmian w Polsce. Oni liczyli, że zdominują TK i spowodują w ten sposób, że wywrócą wszystkie nasze propozycje". Zdaniem Ziobry Andrzej Duda działał ws. TK zgodnie z prawem. "Cieszę się, że nie ulega nagonce medialnej i grup interesów" - dodał.

"My nie pozwolimy na to, aby establishment i ci, którzy rządzili tak nieudolnie Polską przez ostatnie lata, specjaliści od zegarków za 40 tysięcy złotych, od ośmiorniczek i wina na koszt podatników, zablokowali dobre zmiany w Polsce i jeszcze do tego zdominowali w sposób nielegalny, bezprawny TK po to, by wysadzić w powietrze wszystkie nasze propozycje" - konkludował.

TK uznał w czwartek, że niekonstytucyjny jest przepis ustawy o Trybunale Konstytucyjnym z czerwca 2015 r. w zakresie, w jakim był podstawą wyboru przez poprzedni Sejm 2 nowych sędziów TK - w miejsce tych, których kadencja wygasa w grudniu. Wybór pozostałej trójki - w miejsce sędziów, których kadencja minęła na początku listopada - był konstytucyjny. Ponadto TK uznał, że niezgodny z konstytucją jest przepis ustawy dot. zaprzysięgania sędziów TK przez prezydenta RP rozumiany inaczej niż jako zobowiązujący go do niezwłocznego zaprzysiężenia sędziów.

8 października Sejm poprzedniej kadencji wybrał pięciu nowych sędziów TK. Trzej zostali wybrani w miejsce sędziów, których kadencja wygasała 6 listopada (w trakcie kadencji poprzedniego Sejmu), a dwaj - w miejsce sędziów, których kadencja wygasa 2 i 8 grudnia (w trakcie kadencji obecnego Sejmu).

Według PO chodziło o zapobieżenie sytuacji, w której nowy parlament mógłby nie zdążyć z wyborem nowych sędziów i kadencje straciłyby ciągłość. Klub PiS nazwał ten wybór "psuciem państwa". Politycy PiS oceniali również później, że PO zmierzała do "zawłaszczenia Trybunału" po to, by blokować reformy, które ma wprowadzać rząd PiS. Prezydent Andrzej Duda nie odebrał przysięgi od wybranych w październiku sędziów.

25 listopada Sejm nowej kadencji, głosami PiS i Kukiz'15 uznał, że październikowy wybór sędziów nie miał mocy prawnej. W środę 2 grudnia Sejm, przy sprzeciwie PO, Nowoczesnej i PSL, wybrał na sędziów Trybunału pięć osób, których kandydatury zgłosił PiS. W czwartek prezydent odebrał przysięgę od czterech wybranych w środę sędziów: Henryka Ciocha, Lecha Morawskiego, Mariusza Muszyńskiego i Piotra Pszczółkowskiego. Od piątej - Julii Przyłębskiej - prezydent ma odebrać ślubowanie po upływie kadencji sędziego, którego zastąpi ona w Trybunale.

5 grudnia weszła z kolei w życie nowelizacja ustawy o TK uchwalona w listopadzie głosami PiS i Kukiz'15 (posłowie PO, Nowoczesnej i PSL opuścili salę). Wprowadza ona zasadę, że kadencja sędziego TK rozpoczyna się w dniu złożenia ślubowania wobec prezydenta RP, co następuje w 30 dni od dnia wyboru. W nowelizacji przyjęto także, że trzy miesiące od wejścia zmian w życie wygaszone będą kadencje Andrzeja Rzeplińskiego i Stanisława Biernata - jako prezesa i wiceprezesa TK. Tę nowelę zaskarżyły do TK PO, Rzecznik Praw Obywatelskich i Krajowa Rada Sądownictwa. Trybunał ma rozpoznać wnioski 9 grudnia.