Ekipy ekspertów szukają czarnych skrzynek samolotu linii Germanwings, który rozbił się wczoraj we francuskich Alpach. Jak dotąd, znaleziono jedną z nich, ale nie wiadomo, czy uda się ją odczytać. Zapisy rejestratorów Airbusa A320 będą kluczowe, by wyjaśnić przyczynę wczorajszej tragedii.

Pierwszą czarną skrzynkę znaleziono na rumowisku już wczoraj. Jest to rejestrator rozmów w kabinie pilotów. Nie wiadomo na razie, czy uda się odczytać zapisane tam dane. „Jest ona zniszczona, ale jest możliwe odtworzenie jej, by w ten sposób odczytać pewną liczbę szczegółów na temat tej katastrofy” - mówił we francuskim radiu RTL minister spraw wewnętrznych Bernard Cazeneuve.

Jak relacjonuje z francuskiego Barcelonnette specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, ratownicy szukają teraz kolejnych rejestratorów, na których są zapisane wszystkie dane o przebiegu lotu. Taki zapis jest cenniejszy od rejestratorów głosu, bo zawiera znacznie więcej informacji. Ratownicy szukają też ewentualnych osób, które przeżyły katastrofę, choć jest niemal pewne, że w wypadku zginęli wszyscy pasażerowie i załoga, w sumie 150 osób.

Akcję poszukiwawczą utrudnia pogoda. Wysoko w górach istnieje niebezpieczeństwo zejścia lawin. Samolot rozbił się w wąwozie, do którego na razie nie można dostać się pieszo, a jedynie śmigłowcami.
Na miejsce tragedii mają dzisiaj przyjechać rodziny zabitych oraz prezydent Francji Francois Hollande, kanclerz Niemiec Angela Merkel i hiszpański premier Mariano Rajoy. To właśnie obywatele tych krajów stanowią większość ofiar katastrofy lotu 9525.