Nerwowe oczekiwanie w Izraelu i w Gazie. O 7.00 rano polskiego czasu skończył się humanitarny rozejm, a w stronę Izraela poleciało 11 rakiet z Gazy. Izraelska armia na razie nie odpowiedziała na atak, ale po obu stronach granicy mieszkańcy z niepokojem czekają na to, co będzie działo się w następnych godzinach.

- Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, Hamas po zakończeniu rozejmu znów zaczął strzelać rakietami w kierunku Izraela. Pociski nie zrobiły nikomu krzywdy, ale mieszkańcy miast położonych przy granicą z Gazą znów biegli do schronów - informuje specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski.

Z kolei w Gazie część Palestyńczyków, którzy kilka dni temu wrócili do swoich zbombardowanych domów, znowu je opuściło, w obawie przez izraelskimi atakami. W administrowanych przez ONZ szkołach rano znów pojawili się nowi uchodźcy.

Negocjacje w Kairze na razie nie powiodły się, bo Hamas obstaje, że warunkiem zakończenia wojny musi być zniesienie przez Izrael blokady Strefy Gazy. Na to Izrael kategorycznie się nie zgadza. Zamiast tego stawia warunek, którego z kolei nie chcą przyjąć islamiści - całkowitego rozbrojenia Hamasu.

Wojna w Gazie między Izraelem a Hamasem trwa od 32 dni. Pochłonęła życie 1868 Palestyńczyków, przy czym ONZ szacuje, że trzy czwarte ofiar to cywile. 9,5 tysiąca osób w Gazie zostało rannych. Z kolei po stronie izraelskiej zginęło 64 żołnierzy, dwóch izraelskich cywilów i emigrant z Tajlandii.