Pojawiają się nowe fakty na temat pożyczek posła Adama Hofmana z PiS. Okazuje się, że rzecznik partii pożyczał także niewielkie kwoty. Wśród wpłat na konto znajduje się przelew na złotówkę.

W odmowie wszczęcia śledztwa powołano się na zeznania Hofmana, który stwierdził, że rachunek dla biura poselskiego traktował jako prywatny. Tam miały wpływać pożyczki od jego przyjaciela, Roberta Pietryszyna. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", w ciągu ostatnich sześciu lat było ich dokładnie 31. Te poseł sam zgłosił, z prośbą by nie karać go za nie zapłacenie podatku. Prokuratura twierdzi, że ten i tak były zbyt mały, by można było mówić o przestępstwie.

Hofman dostarczył prokuraturze spis pożyczek, na którym znajdują się także drobne kwoty. W styczniu 2007: 700 zł i 60 zł. W lutym 2007: 2000 zł. W listopadzie 2010: 10 zł i w marcu 2011: złotówka (sic!). Jak pisze "Wyborcza" sytuacja powtarzała sięw kolejnych latach. Listę zamyka pożyczka 500 zł w czerwcu 2013 roku.

Z rozmowy Janusza Walczaka, wiceszefa ostrowskiej prokuratury z "Gazetą Wyborczą" wynika, że Pietryszyn zasilał konto, gdy brakowało na nim środków. "Miało to pomóc Hofmanowi w pokryciu kosztów funkcjonowania biura. Wynika to z jego zeznań" - mówi w rozmowie z gazetą.