Obrońcy praw zwierząt dowodzą, że zakaz wyjdzie na dobre wszystkim, bo w glebie znajdzie się mniej ołowiu. Przedstawiają obliczenia, z których wynika, że myśliwi strzelający ołowianymi pociskami dostarczają do środowiska więcej tego ciężkiego metalu niż wielkie przemysłowe kombinaty. Ilość ołowiu, która trafia do środowiska w ten sposób jest większa niż ta, która pochodzi z przemysłu. To brzmi jak absurd, ale to jest policzone.
Więc podczas gdy z jednej strony mówimy o redukcji emisji szkodliwych związków, z drugiem mamy osoby, które dla zabawy i sportu strzela amunicją, w której jest ołów. Potem trafia on do gleby, do wody, w ciała zwierząt i to się odbija na zdrowiu nas wszystkich - mówi Cezary Wyszyński.
Obrońcy praw zwierząt nie kryją, że docelowo chcieli by zakazu polowań na wszystkie dzikie gatunki. Na razie koncentrują się jednak na dzikich ptakach. Będą w tej sprawie apelować do ministra środowiska, aby wydał odpowiednie rozporządzenie. Nie wykluczają także działań mających na celu zmiany w ustawie o ochronie przyrody.