Niesieni sukcesem w sprawie uboju rytualnego obrońcy praw zwierząt zapowiadają walkę o kolejny zakaz. Chcą zabronić w Polsce polowania na dzikie ptaki. Cezary Wyszyński z fundacji Viva mówi, że strzelanie do ptaków nie ma innego uzasadnienia jak tylko sport. "Są to zwierzęta, które ani nie wchodzą w szkodę, ani nie jest ich za dużo. Wręcz przeciwnie, populacje niektórych gatunków niebezpiecznie maleją. Powinniśmy wprowadzić taki zakaz, bo wyjdzie on na zdrowie ptakom, ale nie tylko" - mówi w rozmowie z IAR członek fundacji Viva.

Obrońcy praw zwierząt dowodzą, że zakaz wyjdzie na dobre wszystkim, bo w glebie znajdzie się mniej ołowiu. Przedstawiają obliczenia, z których wynika, że myśliwi strzelający ołowianymi pociskami dostarczają do środowiska więcej tego ciężkiego metalu niż wielkie przemysłowe kombinaty. Ilość ołowiu, która trafia do środowiska w ten sposób jest większa niż ta, która pochodzi z przemysłu. To brzmi jak absurd, ale to jest policzone.

Więc podczas gdy z jednej strony mówimy o redukcji emisji szkodliwych związków, z drugiem mamy osoby, które dla zabawy i sportu strzela amunicją, w której jest ołów. Potem trafia on do gleby, do wody, w ciała zwierząt i to się odbija na zdrowiu nas wszystkich - mówi Cezary Wyszyński.

Obrońcy praw zwierząt nie kryją, że docelowo chcieli by zakazu polowań na wszystkie dzikie gatunki. Na razie koncentrują się jednak na dzikich ptakach. Będą w tej sprawie apelować do ministra środowiska, aby wydał odpowiednie rozporządzenie. Nie wykluczają także działań mających na celu zmiany w ustawie o ochronie przyrody.