Francuska policja była zmuszona otworzyć ogień do samochodu ambasadora Szwajcarii. Dyplomata był pijany.

W nocy paryska policja przeprowadzała rutynową kontrolę prędkości jadących pojazdów. W pewnym momencie pojawił się mercedes, którego kierowca "cisnął gaz do dechy", jak opowiadał potem jeden z policjantów. Wraz z kolegami próbował zatrzymać pirata drogowego. Postawiono na nogi okoliczne patrole. W jeden z nich próbował wjechać uciekający. Policjant oddał dwa strzały w opony mercedesa. Nie powstrzymało to pirata drogowego, który wjechał pod prąd na bulwar St. Germain wywołując panikę wśród kierowców.

Dopiero tam udało się paryskiej policji dopaść pirata. Nie miał przy sobie dokumentów, ale twierdził, że jest ambasadorem Szwajcarii przy OECD - Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, której siedziba znajduje się w stolicy Francji.

Kierowca był pijany, ale też nietykalny bo chronił go immunitet dyplomatyczny. Szwajcara zatrzymano na posterunku do chwili przybycia przedstawiciela ambasady, który potwierdził jego tożsamość. Według źródeł szwajcarskich w Paryżu, zatrzymany wziął na siebie całą odpowiedzialność za popełnione czyny.