Izraelskie bombardowania nie oznaczają włączenia się w wojnę w Syrii - mówi Łukasz Kulesa z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Izrael nieoficjalnie przyznał się do zbombardowania bazy wojskowej w pobliżu Damaszku.

Łukasz Kulesa powiedział IAR, że Izrael szczegółowo wybrał cel bombardowania. To broń, szczególnie pociski rakietowe, które mają z Syrii trafić do Libanu, gdzie zostaną użyte przez Hezbollah. Przypomniał, że to kolejny taki atak w ostatnich dniach.



Około 2:00 w nocy na wojskowy ośrodek na przedmieściach Damaszku spadło kilka rakiet. Świadkowie mówią o co najmniej dwóch eksplozjach. "Okoliczni mieszkańcy poczuli coś w rodzaju niewielkiego trzęsienia ziemi, co może świadczyć o tym, że w ośrodku mogła znajdować się jakaś podziemna struktura" - mówił w BBC syryjski dziennikarz Alaa Ebrahim. Syryjscy działacze umieścili w internecie nagranie, na którym po jednym z wybuchów widać ogromną kulę ognia.



Wszystko to dzieje się w czasie, gdy zachodni politycy zastanawiają się, w jaki sposób pomóc syryjskim rebeliantom, walczącym o obalenie obecnych władz. Sytuacja polityczna wokół Syrii zaostrzyła się po informacjach o rzekomym użyciu broni chemicznej wobec cywilów w tym kraju.