Około drugiej w nocy mieszkańcy przedmieść Damaszku usłyszeli dwie eksplozje. Izraelskie bomby trafiły w ośrodek wojskowy, dokładnie ten sam, który Izrael ostrzelał w styczniu. Syryjskie władze twierdzą, że w najnowszym ataku zginęło wiele osób i uznały, że tym samym Izrael wspiera grupy terrorystyczne.
„Arabska Republika Syrii stwierdza, że ta agresja otwiera drogę dla wszystkich opcji” - oświadczył syryjski minister informacji Omran al-Zoubi.
Izraelski atak potępili także wrogowie reżimu Baszara al-Assada, tacy jak Egipt czy Liga Arabska, która już wiele tygodni temu przyznała członkostwo syryjskiej opozycji. Był to trzeci w tym roku, a drugi w ciągu kilku dni izraelski ostrzał celów w Syrii, gdzie miała znajdować się broń dla Hezbollahu.
Szyickie ugrupowanie jest śmiertelnym wrogiem Izraela i jednym z ostatnich sojuszników syryjskiego prezydenta. Jeszcze przed najnowszym ostrzałem amerykański prezydent Barack Obama bronił działań Izraela.
„Nie ma wątpliwości, że Izrael ma prawo przeciwdziałać dostarczaniu broni organizacjom terrorystycznym takim jak Hezbollah” - mówił Obama.
Władze Izraela oficjalnie nie komentują sytuacji.
Po izraelskim nalocie władze Syrii wysłały list do Organizacji Narodów Zjednoczonych. Również Liga Arabska wezwała Radę Bezpieczeństwa ONZ do podjęcia stosownych kroków.