Trzy lata temu w akcji CBA, w której brał udział Tomasz Kaczmarek (czyli agent Tomek), pod zarzutem korupcji zatrzymano prezesa Wydawnictw Naukowo-Technicznych. Dziś oczyszczony z zarzutów domaga się 2 mln zł zadośćuczynienia - donosi "Gazeta Wyborcza". "Ci, którzy mnie skrzywdzili, mają się świetnie, a ja jestem na dnie" - mówił wczoraj przed sądem były prezes.

Bogusław Seredyński to jeden z bohaterów afery, o której pod koniec września 2009 r. było głośno w mediach. Głównie za sprawą Weroniki Marczuk, celebrytki znanej z programów TVN, z zawodu prawniczki.

Marczuk i Seredyński byli przez prawie rok rozpracowywani przez CBA, m. in. przez Tomasza Małeckiego (Tomasza Kaczmarka, dziś posła PiS). Operacja miała udowodnić, że prezes za pośrednictwem Marczuk "ustawi" przetarg na Wydawnictwa Naukowo-Techniczne, spółkę skarbu państwa posiadającą atrakcyjną nieruchomość w centrum Warszawy - pisze "Gazeta Wyborcza".

W 2011 roku prokuratura umorzyła sprawę , ale to nie zmieniło sytuacji życiowej Seredyńskiego. "Byłem na samym szczycie kariery. Nagle zostałem zepchnięty w dół tak, że nie jestem w stanie nawet przejść przez rozmowę kwalifikacyjną. Ostatnio wygrałem konkurs na dyrektora w jednym z uzdrowisk i gdy dowiedziano się, kim jestem, konkurs został unieważniony" - mówił wczoraj przed sądem Seredyński.