Nigdy nie broniłem Piotra S. („Starucha”). To wy (dziennikarze) sobie wymyśliliście jakąś obronę – podkreśla były senator PiS Zbigniew Romaszewski pytany o to, czy znów – jak w 2011 roku – upomni się o zatrzymanego przez policję nieformalnego lidera pseudokibiców Legii. Były polityk grozi jednocześnie pozwem sądowym tym, którzy twierdzą, iż kiedykolwiek bronił Piotra S.- informuje wprost.pl

W maju ubiegłego roku "Staruch" trafił do aresztu na wniosek prokuratury, która zarzuca mu udział w rozboju. Piotr S. został zatrzymany po uroczystości 67. rocznicy Godziny W na Kopcu Powstania Warszawskiego. Wcześniej do funkcjonariuszy zgłosił się młody mężczyzna. Z jego relacji wynikało, że został pobity na Starym Mieście właśnie przez Piotra S. „Staruchowi” grozi za to 12 lat więzienia. Na początku września Beata Kempa udzieliła „Staruchowi” poręczenia, twierdząc że został zatrzymany za „przekonania polityczne”.

Także we wrześniu parlamentarzyści PiS Anna Sikora i Zbigniew Romaszewski mieli odwiedzić "Starucha" w więzieniu. - Chciałam na własne oczy zobaczyć, jak tam jest. Jak czuje się Piotr S. - tłumaczyła w rozmowie z dziennikarzem RMF FM posłanka Anna Sikora. Chciałam dowiedzieć się od niego, czy zostało w jakiś sposób uchybione prawo ,czyli czy został pobity – dodała.

Czy dziś Romaszewski będzie bronił „Starucha"?

– Ja go nigdy nie broniłem. To wy (dziennikarze – red.) przekonywaliście, że go bronię – przekonuje były senator. Romaszewski przypomina, że w sierpniu 2011 roku Piotr S. został zatrzymany po tym, jak uczestniczył w uroczystościach upamiętniających wybuch Powstania Warszawskiego. - Wtedy uważałem, że tego rodzaju zatrzymanie jest zupełnie zdumiewające.

Działania policji powodowały zagrożenie. Taka była moja motywacja – podkreśla były senator. I dodaje, że w tamtym czasie odwiedził „Starucha" w areszcie, bo „chciał poznać jego wersję zatrzymania i dowiedzieć się, czy (Piotr S.) nie został pobity”. – I okazało się, że został pobity – zaznacza.

O obecnych zarzutach pod adresem Piotra S. Romaszewski nic nie wie – i dodaje, że dziś – jako były senator - nie ma żadnego obowiązku „występowania w obronie obywateli Rzeczpospolitej" (w sierpniu 2011 roku tłumaczył, że odwiedza „Starucha” jako członek senackiej Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji – twierdzi wprost.pl). - Czyli nie ma pan zamiaru w żaden sposób w sprawę „Starucha” się angażować? – pytamy. - Nie, a dlaczego miałbym? – odpowiada Romaszewski.