Łódzka prokuratura apelacyjna prowadzi tajne śledztwo dotyczące nieprawidłowości w 12-letnim działaniu policyjnej specgrupy „Generał”, która poszukiwała zabójców Marka Papały. Podejrzenia dotyczą podsłuchiwania i gromadzenia haków obyczajowych na politycznych VIP-ów, urzędników oraz znanych dziennikarzy ostatniej dekady. Czy funkcjonariusze z grupy „Generał” chcieli pomóc faktycznemu zabójcy komendanta?
– Postępowanie prowadzimy od 2008 roku, jednak zgodę ministra spraw wewnętrznych na dostęp do akt operacyjnych grupy dostaliśmy w 2010 roku, a fizycznie analizujemy je od 2011 – mówi Jarosław Szubert, rzecznik łódzkiej prokuratury apelacyjnej. Odmawia szczegółowych informacji, gdyż większość ustaleń grupy objęta jest klauzulą „ściśle tajne”.
Nieoficjalnie wiadomo, że prokuratorzy znaleźli zapisy podsłuchów i meldunki agentów z obserwacji znanych publicznie osób. – Fundamentalne pytanie brzmi: czy były podstawy do inwigilowania. Na podsłuchy były zgody sądu. Ale sędziemu można przedstawić kłamliwe uzasadnienie, że np. XY jest związany z handlem narkotykami. Nie wspominając, że to ważny polityk – mówi nasz rozmówca.

Podsłuchiwano i inwigilowano polityków oraz dziennikarzy

Jeszcze łatwiej było w przypadku obserwacji lub umieszczania agentów wokół osób, które funkcjonariusze chcieli rozpracować, czy obserwowania ich z ukrycia. Na te metody operacyjne nie jest wymagana zgoda sądu. A meldunki były szczegółowe, zawierające również dane z życia prywatnego.
– Obserwując przez miesiąc, można dowiedzieć się wszystkiego: czy zdradza żonę lub nadużywa alkoholu. W naszym środowisku panuje przekonanie, że słynna szafa Lesiaka przy aktach „Generała” to drobne wykroczenie – mówi inny z naszych rozmówców.
Przez 12 lat działaniami grupy dowodziła Małgorzata Wierchowicz. Powierzenie jej śledztwa od początku budziło kontrowersje, gdyż wcześniej brała udział w zakończonym klęską dochodzeniu dotyczącym zabójstwa małżeństwa Jaroszewiczów. Jej specgrupa odpowiadała jedynie przed ścisłym kierownictwem policji. Dopiero w 2009 roku na polecenie wiceministra spraw wewnętrznych Adama Rapackiego inna grupa policjantów przeanalizowała akta „Generała”. Chwilę później Wierchowicz odeszła na emeryturę.
W efekcie doszło do bezprecedensowej sytuacji: opierając się na ustaleniach grupy „Generał”, warszawscy prokuratorzy oskarżyli o udział w morderstwie dwóch gangsterów. Tuż przed ogłoszeniem wyroku łódzcy prokuratorzy, opierając się na analizach policjantów powołanych przez Rapackiego, zatrzymali sześć innych osób pod tymi samymi zarzutami.
Prokurator rozlicza policjantów
Policjanci ze specgrupy „Generał” zlekceważyli notatkę wskazującą, kto mógł zabić generała Marka Papałę. I ten fakt stał się przyczyną śledztwa, w którym ich cała 12-letnia praca jest wnikliwie badana – wynika z informacji DGP. Śledztwo jest dziś prowadzone o podejrzenie popełnienia przestępstwa „przeciwko wymiarowi sprawiedliwości”. – Chodzi o art. 239 par 1 kodeksu karnego mówiący o osobie udaremniającej postępowanie karne, pomagającej w ten sposób sprawcy przestępstwa uniknąć odpowiedzialności – mówi rzecznik łódzkiej prokuratury prokurator Jarosław Szubert.
W zlekceważonej notatce policyjny agent wskazał sprawcę zabójstwa generała Marka Papały już w lipcu 1998 r., czyli miesiąc po zbrodni. Według tej relacji egzekucji dokonał Rafał K. na polecenie mieszkającego pod Wiedniem króla podziemia Jeremiasza Barańskiego „Baraniny”. Ten sam bandyta wydał wyrok na byłego ministra sportu Jacka Dębskiego, a gdy trafił do więzienia, popełnił samobójstwo. – Niezależnie od tego, czy informacje w notatce były prawdziwe, obowiązkiem grupy „Generał” było zbadanie tej wersji – mówi nasz rozmówca.
Według nieoficjalnych informacji śledztwo ruszyło z miejsca dopiero w 2010 r., gdy minister spraw wewnętrznych odtajnił prokuratorom całe akta zgromadzone przez specgrupę. Od tamtej pory do dziś zdążyło się rozrosnąć, prokuratorzy trafili na wiele innych kontrowersyjnych dokumentów. Teraz wkracza w decydującą fazę – oskarżyciele będą decydować, czy były przypadki nadużycia prawa i czy policjanci świadomie kierowali sprawę na błędne tory i lansowali tezę o zleceniu zabójstwa generała Papały przez polonijnego biznesmena Edwarda Mazura, a inne tropy pomijali.
W 2009 r. po raz pierwszy akta zostały przejrzane przez osoby z zewnątrz – policyjnych analityków. Doszli do innych wniosków niż rządzący dotąd grupą generał. Ich raport skłonił ówczesnego ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego do powierzenia sprawy innej prokuraturze.
Dwa śledztwa dotyczące tej samej zbrodni były prowadzone w prokuraturze łódzkiej i warszawskiej. To wydarzenie bez precedensu. Warszawscy prokuratorzy oparli się na ustaleniach „Generała” i oskarżyli dwóch gangsterów Andrzeja Z. „Słowika” i Ryszarda B. Wcześniej ścigali listami gończymi Edwarda Mazura, który podejrzany o zlecenie mordu trafił w Stanach do aresztu ekstradycyjnego. Amerykański sędzia uwolnił go od zarzutów, miażdżąc wniosek stołecznych oskarżycieli. Ale i tak skierowali akt oskarżenia do sądu przeciw gangsterom. Miesiąc temu reporterzy śledczy TVN Maciej Duda i Bertold Kittel poinformowali o sensacyjnym przełomie dokonanym przez łódzkich prokuratorów. Na ich wniosek sąd aresztował sześciu bandytów, w tym świadka koronnego Igora Ł. „Patyka”, pod zarzutem dokonania tej zbrodni. Przed kilkoma dniami odbyło się spotkanie łódzkich i warszawskich prokuratorów, którzy podzielili się swoimi materiałami. Dowody zgromadzone przez łódzkich śledczych pozna też sąd, który miał wydać wyrok na „Słowika” i Ryszarda B.