Polscy europosłowie różnią się w ocenach niemieckiego socjaldemokraty Martina Schulza, który we wtorek został przewodniczącym PE. SLD należący do tej samej rodziny politycznej jest zadowolony; PO - ostrożna. Wybór krytykują posłowie PiS i Solidarnej Polski.

"To bardzo zły wybór" - powiedział PAP Konrad Szymański (PiS) z frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). Wybór ten "pokazuje, jak bardzo PE różni się od parlamentów narodowych" - mówił. "W żadnym parlamencie tak wysoko nie zaszła osoba, która karierę zrobiła na agresji. W żadnym też na przewodniczącego nie wybrano osoby, która miałaby tak niskie poparcie. To rekord" - podkreślił.

Schulz otrzymał o 168 głosów mniej niż poprzedni przewodniczący PE Jerzy Buzek. Dwa i pół roku temu Polaka poparło 555 eurodeputowanych. Niemiecki chadek Hans-Gert Poettering, który szefem PE był od 2007 do 2009 r., otrzymał 450 głosów.

Zdaniem Szymańskiego w PE ma miejsce "kartelowy podział władzy, nie na zasadzie politycznej tożsamości, tylko koalicji największych partii". "To nie jest dobre dla europejskiej demokracji" - mówił, krytykując zawarte 2,5 roku temu tzw. porozumienie techniczne, na mocy którego chadecy i socjaliści podzielili się kadencją przewodniczącego PE.

Niezadowolenia z wyboru Schulza nie kryje też Jacek Kurski (Solidarna Polska), który od grudnia jest członkiem najmniejszej frakcji w PE, eurosceptycznej grupy Europa Wolności i Demokracji.

"Wybór nie jest zachwycający. Schulz nie zasłynął z umiłowania i poszanowania głosów opcji przeciwnej" - mówił. "Nie chcę go jednak przekreślać, ludzie się zmieniają na lepsze i gorsze" - dodał. Wyraził nadzieję, że Schulz "zmieni się na lepsze i że skłoni go do tego liczba głosów".

"To ostrzeżenie, by okazał powściągliwość, bo bez tego nie można być dobrym przewodniczącym" - mówił Kurski.

Na to, że Schulz jest politykiem wyraźnie określonym politycznie, wskazał także Jacek Saryusz-Wolski (PO), który przyznał, że na nowego przewodniczącego głosował z obawami. "Pytanie, na ile potrafi się przestawić i być, jak obiecał, prezydentem wszystkich europosłów. Ważne jest też to, czy będzie reprezentował ogólny interes parlamentu czy sprawy, o które dotąd zabiegał bardzo usilnie" - powiedział.

Zdaniem Saryusz-Wolskiego, punkt ciężkości za przewodnictwa Schulza wróci do starej UE. "Jego wrażliwość jest w sercu Europy na Renem, starej Europy, starej szóstki, co odróżnia go od Jerzego Buzka - mówił. - W minionej kadencji Schulz był bardzo nieufny wobec nowych państw UE, operował pewnymi stereotypami i wykazywał wobec nich dużą dozę nieufności. W miarę upływu czasu jego podejście zmienia sie na plus, ale do jakiego stopnia, to dopiero będziemy musieli sprawdzić".

Schulz będzie kierował PE przez dwa i pół roku

Saryusz-Wolski uważa, że przewodnictwo Schulza jest "wielką niewiadomą pod względem rozkładu akcentów i umiejętności doprowadzania do kompromisów". Ale jego zdaniem czasy kryzysu i prób marginalizacji metody wspólnotowej, instytucji europejskich - w tym Parlamentu Europejskiego - mogą wymagać "walczącego przewodniczącego".

Danuta Huebner (PO) uznała, że Schulz "to dobry przewodniczący na tak trudne, najbliższe czasy".

"Znany jest z siły, perswazji, jest niesłychanie aktywny. A w najbliższym czasie będzie o co walczyć, m.in. o budowanie pozycji PE w instytucjach europejskich", o czym Schulz mówił w swoim inauguracyjnym przemówieniu - podkreśliła Huebner.

Wyraziła nadzieję, że Schulz będzie "rzecznikiem wspólnych interesów europosłów".

Dodała, że jego wybór nie był zaskoczeniem. "Istniało jednak ryzyko, bo kontrkandydaci - zwłaszcza brytyjski konserwatysta Nirj Deva - prowadzili niebywale aktywną kampanię" - mówiła. Według Huebner to aktywne kampanie wyborcze rywali Schulza sprawiły, że niemiecki socjaldemokrata nie otrzymał takiej większości głosów, jakiej by oczekiwał.

Zdaniem Marka Siwca (SLD) Schulz wprowadzi do PE nową jakość.

"Jestem głęboko przekonany, że to będzie bardziej polityczna i mniej reprezentatywna prezydencja. Będzie mniej uśmiechów, a więcej polityki" - mówił Siwiec z frakcji socjaldemokratycznej, której dotychczasowym liderem był nowy szef PE.

Polski eurodeputowany podkreślił, że Schulz "zna doskonale PE oraz inne instytucje europejskie", a także "Polskę i nowe kraje UE".

Martin Schulz został wybrany w Strasburgu na nowego przewodniczącego PE, uzyskując poparcie 387 z 699 głosujących eurodeputowanych. Będzie kierował PE przez dwa i pół roku.