Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew oświadczył w czwartek, że jest niedopuszczalne, by ktokolwiek mówił publicznie o wykryciu przestępstwa przed zakończeniem wszystkich czynności śledczych i sporządzeniem aktu oskarżenia.

Miedwiediew powiedział to w kontekście niedawnego samobójczego zamachu bombowego na lotnisku Domodiedowo w Moskwie, w którym 36 osób zginęło, a ponad 180 zostało rannych.

O wykryciu tego przestępstwa w środę wieczorem poinformował premier Władimir Putin w czasie wizyty w siedzibie państwowej telewizji Kanał 1. Relację ze spotkania z szefem rządu stacja ta nadała w czwartek rano.

"Uważam za absolutnie niedopuszczalne, by przed zakończeniem wszystkich czynności śledczych i sporządzeniem aktu oskarżenia ktokolwiek ogłaszał wykrycie przestępstwa. Tym bardziej tak ciężkiego, jak przestępstwo o charakterze terrorystycznym" - oznajmił prezydent na spotkaniu z szefami Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) i Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej, Aleksandrem Bortnikowem i Aleksandrem Bastrykinem.

"Trzeba pracować, a nie zajmować się autoreklamą" - dodał.

Szef FSB podał, że na lotnisku Domodiedowo w powietrze wysadził się 20-letni mieszkaniec jednej z republik Północnego Kaukazu

Bortnikow i Bastrykin poinformowali Miedwiediewa o dotychczasowych wynikach śledztwa w sprawie ataku terrorystycznego w Domodiedowie. "Przekazaliście mi, że są postępy w dochodzeniu. To dobrze. Jednak ani przedstawiciele prokuratury i Komitetu Śledczego, ani inni urzędnicy nie mają prawa ogłaszania wykrycia przestępstwa. To przestępstwo nie zostało wykryte, choć postęp jest" - podkreślił prezydent.

Szef FSB podał, że na lotnisku Domodiedowo w powietrze wysadził się 20-letni mieszkaniec jednej z republik Północnego Kaukazu. Według Bortnikowa, do terrorystów przyłączył się w sierpniu 2010 roku.

Szef FSB poinformował także, że ustalono osoby, które pomagały sprawcy zamachu; wysłano za nimi listy gończe. "Domyślamy się, kto był organizatorem" - oświadczył Bortnikow, zapewniając, iż jego podwładni czynią wszystko, by schytać wszystkich mających związek z tym przestępstwem.

Podczas wizyty w siedzibie Kanału 1 Putin oznajmił, że śledztwo nie tylko ma "punkty zaczepienia", ale wręcz "można uważać, iż sprawa została wykryta". Premier podkreślił też "absolutną bezsensowność" tego aktu terroru.

Do eksplozji w Domodiedowie doszło 24 stycznia o godz. 16.32 czasu moskiewskiego

"Oni nawet nie wiedzą, czego chcą. Nie potrafią sformułować swoich żądań. Jest to taki anarchistyczny terroryzm przeciwko wszystkim i wszystkiemu: przeciwko państwu, przeciwko władzy, przeciwko krajowi" - powiedział Putin.

O wykryciu przestępstwa w sobotę informował także Komitet Śledczy FR. "Ustaliliśmy tożsamość zamachowca-samobójcy, który zdetonował ładunek wybuchowy, wypełniony elementami potęgującymi siłę rażenia" - przekazał wtedy rzecznik Komitetu Śledczego FR Władimir Markin.

Markin nie podał nazwiska zamachowca, ponieważ - jak zauważył - "trwają czynności operacyjno-poszukiwawcze zmierzające do zidentyfikowania i zatrzymania organizatorów tego aktu terrorystycznego i ich wspólników".

Do eksplozji w Domodiedowie doszło 24 stycznia o godz. 16.32 czasu moskiewskiego (godz. 14.32 czasu polskiego). Zamachowiec-samobójca zdetonował bombę w hali przylotów, przy wyjściu z zielonej strefy celnej, obok jednej z tamtejszych kawiarni. Siłę wybuchu eksperci oszacowali na 5-7 kg trotylu.