…czyli dlaczego lepiej jest mieć bezpośredni kontakt, którego nie zastąpią żadne komunikatory
Kiedy chodziliśmy do szkoły nieszczególnie chciało nam się wyjść na dwór albo spotkać się z rodziną, kolegami i koleżankami. Lecz gdy zaczęła się izolacja wszystko się zmieniło...
Przez kilka pierwszych dni wszyscy byli zadowoleni i cieszyli się, że w końcu można odpocząć, ale po kilku dniach chcieliśmy już wrócić do normalności. Próbowaliśmy różnych sposobów, by nasze rozmowy wyglądały na jak najbardziej zwyczajne. Niestety, żadne aplikacje do rozmów, nawet połączenia przez kamerki nie zastąpią spotkań, podczas których siedzimy obok siebie i możemy przybić piątkę lub się pocieszyć, dając jakiś mały prezent. Kiedy stoimy twarzą w twarz możemy łatwiej zwierzyć się z problemów, rozpoznać, czy osoba z którą rozmawiamy jest smutna albo chce powiedzieć nam coś ważnego. Poza tym przez internet trudno jest coś prawdziwego zbudować, czy poprostu zrobić coś razem. Spotkania w sieci nie sprzyjają też ujawnianiu sekretów, gdyż nigdy nie wiemy, czy hacker nie nagrywa naszej rozmowy i czy nasz przyjaciel jest z nami szczery. Każdy z nas chce być wysłuchany i czuć, że rozmówca na pewno nie zajmuje się niczym innym niż rozmową z nami. Nie zawsze możemy być tego pewni rozmawiając przez telefon.
Innego rodzaju problemem jest na przykład brak komputera lub posiadanie jedynie telefonu bez kamerki. Takie osoby nawet nie mogą się z nikim zobaczyć. Mają jedynie możliwość porozmawiać przez telefon i wyczekiwać końca kwarantanny. Dotyczy to zwłaszcza wielu osób starszych. Wiele babć i dziadków w ogóle nie wychodzi z domu, nawet na spacer po lesie czy na zakupy. Moja babcia porównuje to do roślin. Inaczej jest roślinie, która jest w szklarni niż roślinie żyjącej w lesie. Istnieje niebezpieczeństwo, że nasze kontakty z innymi osobami staną się chłodniejsze przez brak możliwości przytulenia się, powiedzenia czegoś na ucho czy nawet przybicia „żółwika”.
Rozmowy przez internet i spotkanie na żywo można porównać do kina i teatru. W teatrze widzimy aktorów na żywo i często z bliska, czasem nawet (jeśli jest to przedstawienie interaktywne) można wejść na scenę! W kinie widzimy tylko obraz rzeczywistości, po wielu obróbkach i powtórnych nagraniach, mniej prawdziwy niż występ na żywo.
Gdy spotykam się z dziadkiem i babcią gramy w kości, a przez telefon raczej nam się to nie uda. Podobnie jest z dawaniem słodyczy, raczej moja babcia nie prześle mi go mailem albo tradycyjną pocztą.
Z jednej strony dobrze, że mamy internet. Bez niego komunikacja w czasach pandemii byłaby jeszcze trudniejsza niż teraz. Z drugiej strony internet nie zastąpi nam bezpośrednich relacji z innymi, zwłaszcza bliskimi osobami. Mimo naszych starań kontakt przez internet nie jest tak ciepły i serdeczny jak spotkanie na żywo. Czekam z niecierpliwością na chwilę, gdy będę mogła spotkać się z rodziną i przyjaciółmi.
Karolina Rosiak, 10 lat