Przed Sądem Okręgowym w Katowicach rozpoczęło się w środę posiedzenie, na którym będzie rozpoznawane zażalenie na decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa w sprawie zorganizowanej w listopadzie 2017 r. w Katowicach manifestacji środowisk narodowych.

Jej uczestnicy powiesili na symbolicznych szubienicach zdjęcia sześciorga europosłów, którzy zagłosowali za rezolucją Parlamentu Europejskiego ws. praworządności w Polsce.

O umorzeniu postępowania Prokuratura Okręgowa w Katowicach poinformowała w listopadzie ubiegłego roku. W opinii śledczych, uczestnicy zgromadzenia pod hasłem "Stop współczesnej Targowicy. Manifestacja w obronie wartości narodowych i patriotycznych" nie dopuścili się przestępstwa. Sposób wyrażania przez nich poglądów prokuratura oceniła krytycznie w kategoriach moralno-etycznych. Zażalenie na umorzenie postępowania złożył pełnomocnik europosłów. Sąd może utrzymać postanowienie prokuratury w mocy lub nakazać jej kontynuowanie śledztwa.

Prokuratorskie postępowanie było prowadzone pod kątem art. 119 Kodeksu karnego, który mówi o stosowaniu przemocy lub groźby bezprawnej wobec grupy osób lub poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości. Może za to grozić od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.

Decyzję o umorzeniu śledztwa skrytykowali m.in. europosłowie, których zdjęcia zawisły na symbolicznych szubienicach, politycy opozycji, określając ją jako skandaliczną, a także rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Wcześniej politycy PO zarzucili prokuraturze opieszałość i wyrażali zdziwienie, że organizatorom happeningu nie przedstawiono zarzutów. Krytykującym umorzenie politykom PO przedstawiciele PiS zarzucali dwulicowość.

Parlament Europejski przyjął w połowie listopada 2017 r. rezolucję wzywającą polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności. PE wyraził m.in. zaniepokojenie proponowanymi zmianami w przepisach dotyczących polskiego sądownictwa, które "mogą strukturalnie zagrozić niezawisłości sądów i osłabić praworządność w Polsce". W dokumencie znalazł się też apel PE do polskiego rządu, by potępił "ksenofobiczny i faszystowski" Marsz Niepodległości.

Przeciwko rezolucji głosowali europosłowie PiS, SLD wstrzymało się od głosu, eurodeputowani PSL nie wzięli udziału w głosowaniu. Większość PO wstrzymała się od głosu, ale sześciu europosłów poparło ten dokument. Byli to: Michał Boni, Danuta Huebner, Danuta Jazłowiecka, Barbara Kudrycka, Julia Pitera i Róża Thun. To ich zdjęcia uczestnicy manifestacji zawiesili na szubienicach. Przedstawiciele środowisk narodowych zorganizowali ją 25 listopada 2017 r. na placu Sejmu Śląskiego; w zgromadzaniu wzięło udział kilkadziesiąt osób.

Podczas śledztwa przesłuchano w charakterze świadków uczestników i organizatorów manifestacji oraz funkcjonariuszy policji. Od straży miejskiej i policji uzyskano dokumentację przebiegu manifestacji. W aktach jest także dokumentacja związana ze zgłoszeniem manifestacji w stosownych urzędach oraz zarejestrowane przez stacje telewizyjne filmy. W śledztwie przesłuchano także pokrzywdzonych europosłów. Mówili oni, że po happeningu otrzymywali maile i telefony kierowane do ich biur poselskich, a zawierające treści znieważające lub o charakterze gróźb.