Nieumiejętność zrozumienia przez Władysława Frasyniuka, że popełnił błąd, to kiepska wróżba na przyszłość. Opozycja dostanie jeszcze jednego Lecha Wałęsę – rozgoryczonego, przekonanego o własnej niezwykłości, bzdurzącego oraz zapienionego. Wykrzykiwanie wulgaryzmów pod adresem licznych Polaków podczas manifestacji „w obronie sądów”, to głupota.
Dziennik Gazeta Prawna
Nie lepiej jest, kiedy Frasyniuk tłumaczy własną postawę: „Zręczność PiS polega na tym, że ich PR jest profesjonalny, bezwzględny. W efekcie środowisko liberalno-demokratyczne straciło pazury, stało się ugrzecznione. Dlaczego? Bo nie chce paść ofiarą pomówień i oszczerstw”. To magiczna wizja rzeczywistości. Antypis jest ofiarą pomówień i oszczerstw, ale jego postawa nie ma tu nic do rzeczy. Opozycja nie jest ugrzeczniona. Przeciwnie, zbyt często nadawała komunikat o „zamachu stanu” czy „dyktaturze” – i zapłaciła za ten nieprzystający do rzeczywistości opis spadkiem wiarygodności i poparcia. PiS, owszem, ma PR bezwzględny i zręczny, jednak wygrywa wybory dzięki popularnej (co nie znaczy, że dobrej) realnej polityce społecznej, na którą tacy liderzy jak Frasyniuk nie znaleźli odpowiedzi.
Leszek Balcerowicz, sam zresztą ofiara pomówień i oszczerstw, lubi powtarzać, że „z populistami nie ma co się ścigać na populizm”. Ale moim zdaniem warto – tyle że ten opozycyjny musi być inteligentniejszy, bardziej porywający, a przy tym bardziej wolnościowy niż rządowy. Być może warto też ścigać się na wojowniczość PR-u. Wykrzykiwanie „J…e pisiory!”wcale nie jest jednak bardziej zręczną i bardziej bezwzględną antypropagandą. Raczej przypomina gorączkę chłopaka, który stara się z procy strzelić do samochodu pancernego. W latach 80., powie ktoś, tak to właśnie mniej więcej wyglądało. Owszem, ale za chłopcem z procą stały wtedy emocje milionów Polaków, upokarzanych przez rządzących siłą komuchów nasłanych przez Moskwę. Dzisiaj mówimy tylko o emocjach Polaków pokonanych przez innych Polaków w wolnych wyborach.