Oj, poniosło mnie, można, można… My przecież, po pierwsze, nie musimy niczego wymyślać. Mamy dobre sposoby spędzania dnia Wszystkich Świętych. Po drugie, naśladować Zachód można iczasem trzeba, ale… Jeżeli jakaś importowana tradycja nie wnosi nic do naszej, tylko ją zubaża, to dzieci się uczą, że cudze jest lepsze. Kiedyś Maria Janion nadała swojemu tomowi esejów poruszający tytuł „Do Europy tak, ale razem znaszymi umarłymi”.
Wielu krytyków cmokało nad zawartością dzieła wciągającego nie tylko jako rozliczenie zromantyzmem, lecz także dzięki jasnemu włączeniu do grona naszych umarłych polskich Żydów. Minęły dekady… Ioto okazało się, że mamy stąpać po Europie nie zdziadami iWszystkimi Świętymi, lecz ze straszydłami zamerykańskich filmów iseriali.
Rzecznik Episkopatu słusznie zganił urządzanie w Polsce Halloween, co nie było łatwe, bo na każdą taką wypowiedź czyhają kościołofobi i polakożercy, aby wspólnie krzyczeć o nacjonalistyczno-katolickim zaścianku. Słusznie też pokazał akcję promująca pozytywne i radosne nastawienie. Czy łatwo podzielić jego entuzjazm, kiedy pośród atrakcji wymienia nie tylko bale i orszaki świętych, lecz także procesje i nabożeństwa, to inna sprawa.
ikona lupy />
Magazyn DGP z 31 października 2019 / Dziennik Gazeta Prawna
Jak się okazało, jestem jeszcze bardziej zabetonowanym Polakiem-katolikiem niż członkowie Episkopatu. Nie pojmuję bowiem, jak to się stało, że poczciwa akcja wspierająca polskie dobre tradycje musi mieć angielską, by nie powiedzieć wprost, amerykańską nazwę… Święty nie może wygrać po polsku?