Kanclerz Niemiec Angela Merkel potwierdziła w poniedziałek na konferencji prasowej nieoficjalne doniesienia, że nie będzie ubiegać się o reelekcję na stanowisko przewodniczącej partii oraz że jej obecna kadencja na czele rządu jest już ostatnia.

Po posiedzeniu gremiów partyjnych Merkel potwierdziła również, że po upływie obecnej kadencji parlamentu w 2021 r. nie będzie zabiegać o żadne stanowisko polityczne. Zapowiedziała, że gdyby doszło do przedterminowych wyborów, nie będzie się już ubiegać o urząd kanclerski.

Jak podsumowuje agencja dpa, Merkel zapowiedziała na rok 2021 wycofanie się z polityki.

Merkel oświadczyła, że niedawne wybory do landtagów Bawarii i Hesji powinny służyć jako punkt zwrotny dla koalicji rządzącej. W wyborach tych chadecja i socjaldemokraci ponieśli duże straty.

Kanclerz powiedziała, że bierze odpowiedzialność za to, co się stało od czasu ubiegłorocznych wyborów do Bundestagu.

Merkel dodała, że po tych wyborach i sporach w rządzie "nie można po prostu przejść do porządku dziennego".

W wyborach w Bawarii 14 paździenika CSU (siostrzana partia CDU), która dotąd rządziła tam samodzielnie, utraciła większość absolutną. CSU zdobyła tam 37,2 proc. głosów, drugie miejsce przypadło Zielonym (17,5 proc.). Trzecie miejsce w bawarskich wyborach zajęła lokalna centroprawicowa partia Wolni Wyborcy (FW) z poparciem na poziomie 11,6 proc. Dzięki dwucyfrowemu wynikowi (10,2 proc.) po raz pierwszy do regionalnego parlamentu w Bawarii weszła prawicowo-populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD).

W niedzielnych wyborach w Hesji CDU straciła - według wstępnych rezultatów - 11,3 punktu procentowego, osiągając 27 proc. SPD zdobyła 19,8 proc., tracąc 10,9 proc. Zieloni zrównali się z SPD.

Na czwartym miejscu znalazła się AfD, którą poparło 13,1 proc. głosujących, dzięki czemu po raz pierwszy weszła ona do landtagu w Hesji. Był to ostatni kraj związkowy, w którym założona w 2013 r. partia nie miała jeszcze swojego reprezentanta.

Kanclerz uznała, że "wizerunek, jaki prezentuje rząd, jest nie do przyjęcia. Wyraziła przekonanie, że dla CDU, CSU i SPD nadszedł czas, by wyjaśnić, co służy spójności kraju, a co nie. "Nagie liczby są nad wyraz rozczarowujące" - powiedziała Merkel, przyznając, że CDU nie zdołała w wystarczającym stopniu przekonać do siebie obywateli.

Kanclerz potwierdziła wcześniejsze nieoficjalne informacje, że swą kandydaturę na przewodniczącą partii zgłosiła sekretarz generalna CDU Annegret Kramp-Karrenbauer oraz minister zdrowia Jens Spahn. Dpa zwraca uwagę, że Spahn to zdeklarowany krytyk Merkel i "przedstawiciel szczególnie konserwatywnego skrzydła w CDU".

Kanclerz odmówiła poparcia konkretnej kandydatury.

Wcześniej w poniedziałek dpa pisała, że na szefa CDU chce kandydować także były przewodniczący frakcji CDU/CSU Friedrich Merz. Agencja powołała się na "otoczenie Merza". Merz, swego czasu rywal Merkel, w ostatnich latach wycofał się z aktywnego życia politycznego.

Zjazd CDU jest zaplanowany na początek grudnia w Hamburgu. Do niedawna Merkel zapowiadała, że to ona zgłosi na nim swoją kandydaturę na przewodniczącą partii.

Kanclerz powiedziała, że decyzję ustąpienia ze stanowiska przewodniczącej CDU podjęła jeszcze przed letnią przerwą w obradach parlamentu. Dodała, że ogłoszenie tej decyzji przyspieszyła o tydzień - po stratach chadecji w wyborach w Bawarii i Hesji. Dodała, że nie informowała z wyprzedzeniem sekretarz generalnej CDU Annegret Kramp-Karrenbauer. Oświadczyła, że czasem lepiej jest nie włączać innych w takie decyzje - relacjonuje dpa. Merkel ujawniła też, że przed ogłoszeniem swej decyzji powiadomiła o niej partnerów koalicyjnych - szefową SPD Andrę Nahles i szefa CSU Horsta Seehofera.

Dpa odnotowuje, że od czasu kryzysu uchodźczego z 2015 r. notowania Merkel spadały. Decyzja zezwolenia na wjazd do Niemiec ponad miliona uchodźców z Syrii i innych krajów wiele ją kosztowała, a zarazem stała się wiatrem w żagle dla prawicowo-populistycznej AfD.

Do dalsze erozji popularności Merkel przyczynił się długotrwały proces tworzenia rządu po wyborach do Bundestagu z 2017 roku i "ciągłe spory" między partiami koalicyjnymi (CDU, CSU i SPD), a także sposób, w jaki rząd podchodzi do problemów związanych z zanieczyszczaniem środowiska przez silniki dieslowskie. Dpa pisze, że "nie jest jasne, jak potoczą się sprawy w Niemczech i czy utrzyma się sformowana w marcu wielka koalicja".