Szef amerykańskiej federalnej Agencji Ochrony Środowiska (EPA) Scott Pruitt podał się w czwartek wieczorem do dymisji. Jako powód podał "nieustające ataki" na niego i jego rodzinę. Media wskazują na liczne skandale z udziałem tego polityka.

W oficjalnym liście do prezydenta USA Donalda Trumpa Pruitt napisał, że "nieustające, bezprecedensowe ataki" na niego i członków jego rodziny "były bardzo bolesne".

Swoją funkcję Pruitt przestanie pełnić od piątku, a jego obowiązki od poniedziałku przejmie jego zastępca Andrew Wheeler, wcześniej lobbysta na rzecz przemysłu węglowego.

Tym samym Pruitt stał się czwartym wysokim rangą przedstawicielem administracji Trumpa, który podał się do dymisji lub został zwolniony, po ministrze zdrowia i służb społecznych Tomie Price'ie, sekretarzu stanu Reksie Tillersonie i ministrze ds. weteranów Davidzie Shulkinie.

Na Twitterze Trump poinformował, że przyjął dymisję Pruitta. Pochwalił go za wykonaną "nadzwyczajną pracę" i zapewnił, że będzie mu za nią "zawsze wdzięczny". Ocenił też, że "już dokonaliśmy wielkich postępów, a przyszłość EPA jest świetlana!".

Od mianowania szefem EPA w lutym 2017 roku Pruitt stał się bohaterem licznych skandali; obecnie w jego sprawie toczy się kilkanaście dochodzeń. Jest podejrzany m.in. o wynajmowanie niezwykle taniego jak na Waszyngton mieszkania powiązanego z firmą lobbystyczną działającą na rzecz kanadyjskiego koncernu energetycznego Enbridge Inc.; w tym samym czasie EPA wydała zgodę na projekt tej firmy na terytorium USA.

Oskarża się go również o przyznanie znaczących podwyżek dwóm osobom, które zatrudnił bez uzyskania zgody Białego Domu, o wydanie blisko 170 tys. dolarów na przeloty, w tym 36 tys. dolarów na podróż samolotem wojskowym, kupienie za 43 tys. dolarów dźwiękoszczelnej budki do prowadzenia poufnych rozmów oraz roszady personalne z udziałem pracowników EPA, którzy zgłaszali obiekcje wobec polityki wydatkowej Agencji i zarządzania nią.

Demokraci i obrońcy przyrody zarzucą Pruittowi, że osłabił EPA, drastycznie ograniczając jej działania i likwidując wiele regulacji chroniących środowisko. Pruitt zdecydowanie popierał decyzję Trumpa o wycofaniu USA z paryskiego porozumienia klimatycznego i był przez prezydenta chwalony za ograniczenie przepisów ochrony środowiska, które według Trumpa negatywnie wpływały na wzrost gospodarczy.

Jak wskazuje BBC News, nieskory do przyznawania się do porażek Trump przez długi czas opierał się apelom o zwolnienie Pruitta mimo kolejnych niejasności i zastrzeżeń do szefa EPA. Pruitt stawał się jednak dla prezydenta, który do wyborów szedł pod hasłem "osuszyć bagno (Waszyngtonu)", coraz bardziej kłopotliwy m.in. ze względu na zbliżające się wybory do Kongresu w listopadzie.