„Mieliśmy nadzieję, że w sprawie praworządności w Polsce po stronie Komisji Europejskiej zwycięży rozsądek. Zwyciężyła, niestety, ideologia i zawziętość. Doniesienia mówią też o tym, że KE w tej kwestii była podzielona. Zwyciężyła jednak strategia tych osób, które chcą twardego kursu wobec Polski. Niestety, wydaje mi się, że nie dzieje się to w interesie Polski, ale też całej UE” – zaznaczył.
W czwartek, podczas spotkania ambasadorów przygotowujących Radę ds. Ogólnych, która ma się odbyć 26 czerwca, KE poprosiła o formalne wysłuchanie Polski na tym posiedzeniu w związku z trwającą od grudnia procedurą o naruszenie zasad praworządności. Wysłuchanie to jest kolejnym krokiem w procedurze art. 7 traktatu unijnego wobec Polski. Według doniesień wniosek poparli przedstawiciele Niemiec, Francji i Belgii oraz państw skandynawskich, natomiast Polska i Węgry wyraziły sprzeciw.
Dla dużej części komentatorów jest to ruch zaskakujący, zważywszy, że dzień wcześniej KE oświadczyła, iż kwestia praworządności w Polsce nie była dyskutowana podczas kolegium komisarzy i zostanie rozpatrzona "na późniejszym etapie".
Również w czwartek Parlament Europejski poinformował, że w przyszłą środę na posiedzeniu tej instytucji w Strasburgu na wniosek Zielonych odbędzie się nieplanowana wcześniej debata o praworządności i reformach sądownictwa w Polsce. Weźmie w niej udział wiceszef KE Frans Timmermans.
Zdaniem Krasnodębskiego decyzje te to efekt nacisków właśnie ze strony Timmermansa. „Wiceprzewodniczący Timmermans od dłuższego czasu jest zaangażowany emocjonalnie w sprawy dotyczące praworządności w Polsce. Kompromis byłby dla niego pewną stratą wizerunkową i polityczną. Nie bez znaczenia jest też fakt, że Timmermans pochodzi z obozu lewicowego, podczas gdy szef KE Jean-Claude Juncker wywodzi się z chadecji” – powiedział.
W jego opinii może to tłumaczyć, dlaczego – jak wynika z doniesień medialnych - Timmermans chce zaostrzenia kursu wobec Polski, a Juncker szuka kompromisu.
„Polska zrobiła bardzo dużo, przekonując wiele osób w Polsce, ale też w Europie, że chce porozumienia. Obecny problem konfliktu z KE, a zwłaszcza z jej częścią wywodzącą się z lewicy, nie wynika z naszej postawy. Skoro wyciągnięta do porozumienia ręka nie została przyjęta, powinniśmy wyciągnąć z tego konsekwencje, pozostając oczywiście otwartymi na dialog” – dodał Krasnodębski.
Wiceprzewodniczący PE ocenił, że warto zwrócić uwagę, iż wśród krajów popierających kontynuowanie procedury wobec Polski są m.in. Niemcy.
„Gdyby Niemcy i Francja opowiedziały się przeciwko, KE musiałaby wycofać swój wniosek, a procedura wobec Polski zostałaby zawieszona. Jest tylko jedna różnica – prezydent Francji (Emmanuel Macron) wypowiada się otwarcie, że jest krytyczny wobec reform wymiaru sprawiedliwości w Polsce i ma konsekwentne stanowisko, a Niemcy z jednej strony zapewniają, że zależy im na dobrych relacjach z Polską, a z drugiej popierają i nawet inspirują działania KE. Widać pewną nieszczerość niemieckiej polityki” – zaznaczył.
Krasnodębski odniósł się też do zapowiadanej na środę debaty w PE w sprawie praworządności w Polsce. „To kolejny dowód na to, że w PE jest pewna grupa posłów, która wykazuje się postawą podobną do wiceprzewodniczącego Timmermansa. Na pewno krytycy Polski będą zabierać głos w tej debacie i można się łatwo domyślać, kto to będzie i co powie. To też wynika z tego, że europosłowie są faszerowani jednostronnymi, krytycznymi informacjami na temat tego, co się dzieje w Polsce” – powiedział.