Absolutnie nie podpisałabym się pod słowami wicepremiera Jarosława Gowina nt. jego zarobków; wiem, że za nie przeprosił - powiedziała w środę rzeczniczka PiS i wicemarszałek Sejmu Beata Mazurek.

Gowin powiedział w środę w Radiu Zet, że kiedy w latach 2011-2013 kierował w rządzie PO resortem sprawiedliwości, miał na utrzymaniu trójkę dzieci i "czasami nie starczało do pierwszego". Ta wypowiedź wicepremiera wywołała krytykę opozycji i niektórych mediów.

"Pracowałam zawodowo i wiem, ile dzisiaj wynosi najniższa emerytura, najniższa renta, jakie jest najniższe wynagrodzenie. Pod tymi słowami (Gowina) bym się nie podpisała absolutnie. Wiem, że pan wicepremier za to przeprosił" - powiedziała Mazurek.

Dopytywana, czy Gowin popełnił błąd wypowiadając słowa nt. swoich zarobków, odpowiedziała, że nie będzie oceniała wicepremiera. "Ja bym takich słów nie powiedziała, bo wiem, że są ludzie, którzy zdecydowanie mniej ode mnie zarabiają. Ja bym nie powiedziała, że mnie nie starcza do pierwszego, bo zaraz by pani powiedziała, i słusznie, być może, że żyję rozrzutnie" - dodała rzeczniczka PiS.

Gowin za swoje słowa przeprosił w środę na Twitterze. "Przepraszam, tych którzy poczuli się dotknięci moją niefortunną wypowiedzią - zwłaszcza tych, którzy zmagają się z prawdziwym niedostatkiem. Moim zamiarem nie było uskarżanie się na własną sytuację, która bez wątpienia jest o wiele lepsza niż milionów Polaków" - napisał wicepremier.