Kilkudziesięciu strażaków walczyło w nocy z piątku na sobotę z pożarem w zakładzie recyklingu odpadów w Siemianowicach Śląskich, gdzie w ogniu stanęły dwie duże pryzmy, zawierające m.in. tworzywa sztuczne. Strażacy pracowali w warunkach dużego zadymienia. Nad ranem pożar opanowano.

Jak poinformował PAP oficer dyżurny Wojewódzkiego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa w śląskiej straży pożarnej, w akcji gaśniczej uczestniczyło 20 jednostek strażackich. Ogień gaszono wodą i pianą. W sobotę rano trwało jeszcze zabezpieczanie zwałowiska i sprawdzanie, czy wewnątrz pryzmy nie ma już zarzewia ognia.

Według Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Katowicach ogień objął dwie duże pryzmy zawierające m.in. plastiki. Pierwsza z nich, wysoka na ok. 6 metrów, miała ok. 30 m długości i 20 m szerokości, druga była nieco mniejsza, o wymiarach 10 na 5 m i wysokości 5 metrów. W wyniku pożaru nikt nie ucierpiał.

Trudność akcji gaśniczej wynikała z dużej powierzchni objętych pożarem pryzm oraz zadymienia i temperatury. Strażacy dysponowali m.in. specjalistycznym kontenerem z aparatami ochrony dróg oddechowych z jednostki w Knurowie. W akcji uczestniczyli też m.in. strażacy z Katowic i Bytomia.

W zakładzie recyklingu w Siemianowicach Śląskich w przeszłości doszło już do poważnego pożaru – w listopadzie 2014 r. nastąpił tam samozapłon odpadów, które najpierw zaczęły się tlić, a potem gwałtownie zapaliły. Ustalono wówczas, że wbrew deklaracjom dostawcy, w odpadach znajdowały się związki magnezu, które wywołały efekt dużej łuny i intensywnego świecenia palących się odpadów, z dużym wydzielaniem ciepła. Odpady nie były toksyczne.