Finansowanie i rola publicznych środków masowego przekazu, w tym kwestia ściągalności abonamentu, były tematami środowego posiedzenia zespołu parlamentarnego ds. mediów publicznych. Wzięli w nim udział dziennikarze i przedstawiciele organizacji pozarządowych.

Poseł Nowoczesnej Grzegorz Furgo, który prowadzili spotkanie, zaznaczył, że poza sprawą abonamentu, bardzo poważnym problemem jest obecnie wpływ polityków na media publiczne. "Fundamentalne pytanie: czy w ogóle jest potrzebny abonament telewizyjny?" - zagaił dyskusję Furgo. Jego zdaniem, mimo że pieniądze z abonamentu powinny finansować misję mediów publicznych wobec obywateli, to jednak - jak ocenił - nie jest ona realizowana.

"Dostaję niesłychaną ilość korespondencji, w której ludzie piszą, że nie chcą płacić abonamentu. Ludzie się buntują i oczekują od nas polityków takiego rozwiązania, by go nie płacić" - podkreślił Furgo.

Paweł Sawicki ze związanej z Nowoczesną sieci eksperckiej "Lepsza Polska" zauważył, że warunkiem wnoszenia opłaty abonamentowej przez obywateli jest wysoka jakość oferowanych im programów. Ważny jest też, dodał, sposób wyłaniania menadżerów odpowiedzialnych za kształt publicznych mediów, "by byli to fachowcy, a nie politrucy".

Zwrócił też uwagę, że rynek medialny w Polsce jest bardzo konkurencyjny co oznacza, że publiczne środki masowego przekazu powinny w większym stopniu położyć nacisk na korzystanie z nowych technologii. "Media publiczne powinny położyć nacisk na innowacyjność, a jeżeli tego nie zrobią, to przegrają" - przekonywał Sawicki. Jak dodał, obecna telewizja publiczna jest archaiczna.

Dziennikarz Jarosław Gugała z Telewizji Polsat zwrócił uwagę, że obecnie serwis informacyjny w głównych polskich stacjach telewizyjnych jest bardzo drogi. "My pracując bardzo oszczędnie wydajemy codziennie na główny serwis informacyjny jakieś 100 tys. złotych, TVN wydaje pewnie więcej, a telewizja publiczna jeszcze więcej. Codziennie taka suma musi iść, żeby wyprodukować ten ok. godz. 19 wychodzący dziennik" - zauważył.

"Media w tej chwili są bardzo biedne, musimy oszczędzać na każdym kroku. Ale jednak jest obowiązkiem państwa, czy społeczeństwa, żebyśmy mieli przedstawicieli medialnych wszędzie tam, skąd przychodzą ważne dla nas informacje. Naszych obserwatorów" - podkreślił.

Według Gugały, to powinno być zadaniem mediów publicznych. "Być może powinien to być jeden przedstawiciel, który obsługuje Polską Agencję Prasową i jakąś utworzoną na usługi wszystkich agencję telewizyjną, albo po prostu media publiczne" - powiedział. Zaznaczył, że pomysł ten sprawdziłby się dobrze w przypadku korespondentów zagranicznych.

"Jeżeli media publiczne byłyby wyposażone w tego rodzaju instrumenty, one wyznaczałyby pewien standard, do którego media komercyjne byłyby zmuszone dorównywać. Byłby to bardzo pozytywy impuls dla jakości pracy dziennikarskiej w szerokiej skali" - dodał Gugała. Podał przykłady silnych mediów publicznych m.in. w Niemczech, Francji, Włoszech czy Wielkiej Brytanii, które bardzo dobrze wywiązują się ze swoich zadań.

Nawiązując do głównego tematu spotkania, Gugała ocenił, że abonament nie powinien być "narzędziem dofinansowania mediów publicznych".

Jego zdaniem, powinien powstać specjalny fundusz, którego zadaniem będzie ochrona wartości - ważnych w przekazach medialnych. "Ten fundusz powinien nam pozwolić na budowanie świadomości wspólnej przeszłości i teraźniejszości, na przykład służyć ekranizacji wybitnych dzieł literatury polskiej czy filmów biograficznych wybitnych Polaków" - wymienił Gugała.

"Ale jeżeli będziemy płacili oszukańczy podatek od odbiornika, który nie jest de facto od odbiornika, tylko który jest na państwowe media, i te media w zależności od tego w jakiej epoce żyjemy są bardziej lub mniej zawłaszczane przez polityków i wykorzystywane do swoich propagandowych celów, to moim zdaniem to są stracone pieniądze" - podkreślił dziennikarz.

Według niego z "funduszu ochrony wartości" mogłyby korzystać również media prywatne, które mają potencjał, by dostarczać odbiorcom wysokiej jakości treść. Argumentował przy tym, że obecnie z powodu abonamentu nie ma równowagi na rynku medialnym, ponieważ media publiczne również korzystają z pieniędzy reklamodawców, a nie realizują misji lub realizują ją źle.

Poseł Piotr Liroy-Marzec z Kukiz’15 zwrócił uwagę, że osoby odpowiedzialne za kształt mediów publicznych powinny zwrócić uwagę, że młodzi ludzie już nie oglądają telewizji. "Dla nich program telewizyjny jest jak jakiś relikt z zamierzchłych czasów (...), bo ludzie młodzi chcą w danym momencie mieć ten +kontent+, którego oczekują, a nie chcą czekać aż ktoś o którejś godzinie ktoś im go puści" - tłumaczył.

Poseł skrytykował również obecną formę abonamentu i zgodził się z Gugałą, że misyjność nie musi być realizowana wyłącznie przez media publiczne.

Ostatnie propozycje dotyczące abonamentu przygotował resort kultury. Projekt nowelizacji ustawy o opłatach abonamentowych ministerstwo przesłało na początku marca do konsultacji społecznych i uzgodnień międzyresortowych. Poprawienie poboru opłat abonamentowych ma nastąpić dzięki włączeniu dostawców telewizji płatnej (operatorów sieci kablowych i platform satelitarnych) do procesu rejestracji odbiorników oraz identyfikacji ich użytkowników. (PAP)