Pierwszego dnia logowanie na stronie www.uefa.com odbywało się z kłopotami. Najpierw zawiesił się system rejestracji chętnych, potem okazało się, że nie wiadomo, czy bilety będą imienne oraz czy można będzie je sprzedać lub oddać najbliższej rodzinie.
Na 31 meczów dostępnych będzie 1,4 mln biletów. Kibice za pośrednictwem oficjalnej strony UEFA mogą kupić 85 proc. wejściówek. 600 tys. przypadnie na Polskę.
Uprzywilejowani będą mieszkańcy miast gospodarzy – w Polsce są to Warszawa, Poznań, Wrocław i Gdańsk. Dla nich z tej puli zostało wydzielonych specjalnie 16 tys. wejściówek. Każde z miast dysponuje pulą 2 tys. pojedynczych wejściówek i 2 tys. biletów pakietowych na kilka spotkań. Dodatkowo mają być oznaczone kodem pocztowym. Nie powinni jednak obawiać się ci, którzy w międzyczasie zmienią miejsce zameldowania.
– Zameldowanie ma znaczenie tylko przy okazji ubiegania się o bilet z puli miasta. Potem jest bez znaczenia. Można nawet przeprowadzić się do Hongkongu – mówi Juliusz Głuski, rzecznik Euro 2012.
Pozostała część biletów została zarezerwowana dla VIP-ów, sponsorów oraz członków związków piłkarskich.
– Jeszcze nigdy w historii organizacji mistrzostw Europy w piłce nożnej miasta nie wynegocjowały aż tak dużej puli – mówi Mikołaj Piotrowski ze spółki PL. 2012. Na czas mistrzostw w 2008 r. każde z miast gospodarzy Austrii i Szwajcarii miało do dyspozycji jedynie ok. 750 biletów. Z puli dodatkowych wejściówek nie będą mogli jednak skorzystać mieszkańcy satelickich miejscowości. Czują się więc pokrzywdzeni. – Tak zadecydowali prezydenci miast – ucina Juliusz Głuski.
Bilety przewidziane dla kibiców w wolnym obrocie początkowo miały być imienne. Nazwiska na wejściówkach miały powstrzymać handel na czarnym rynku. Nie wiadomo jednak, czy tak się stanie, bo prace nad rozwiązaniem jeszcze trwają.
UEFA zamierza jednak uruchomić platformę odsprzedaży biletów, na której osoby, które zrezygnują z obejrzenia meczu, będą mogły sprzedać wejściówkę. Ma istnieć możliwość wskazania osoby, której bilet ma zostać przekazany.
Ciągle jednak nie ma decyzji co do sposobu weryfikacji tożsamości kibica przy wejściu na stadion. Z naszych informacji wynika, że decyzje w tej sprawie zapadną w przyszłym roku.
Wygląda więc na to, że na czarny rynek trafią jedynie wejściówki z puli sponsorskiej. Jak podkreśla Mikołaj Piotrowski, nie będą one imienne. To oznacza, że sponsorzy będą mogli zrobić z nimi, co chcą, np. oddać znajomym czy odsprzedać.
Jakie będą przebicia – tego nie wiadomo. Wszystko zależy od popytu. Na pewno będzie to wielokrotność ceny pierwotnej, a ta w zależności od biletu wynosi od 120 zł do 2,4 tys. zł.