Gdyby ktoś w listopadzie 1990 roku ogłosił, że za 20 lat Polska będzie członkiem UE, obszaru Schengen i NATO, dynamicznie rozwijającą się gospodarką ze stabilnym rządem, słuchacze pukaliby się w czoło. Byłem wówczas w Polsce: wszystko się sypało, telefony nie działały, w polityce mieszał Stan Tymiński.

Teraz jest ona po prostu nudna, ale wasz kraj nigdy nie miał większych wpływów politycznych niż obecnie. Paryż, Bruksela, Berlin czy Waszyngton, wszystkie te stolice traktują Warszawę poważnie. Jeszcze kilka lat temu, za rządów PiS, wyśmiewano się z Polski – bardzo niesprawiedliwie. Teraz ta sytuacja się zmieniła. To po części wynik dobrego PR, ale także waszego zaangażowania się w konstruktywne działania. Na przykład polska polityka wschodnia przez dłuższy czas zabarwiona była romantyzmem, Warszawa wykonywała ryzykowne ruchy w stosunkach ze wschodnimi sąsiadami – jak dostarczanie broni do Gruzji czy kupno rafinerii w Możejkach, by pomóc Litwie – które kończyły się fiaskiem. Teraz następuje zwrot w stronę większego pragmatyzmu. Czasem aż za bardzo.

Edward Lucas - europejski korespondent "The Economist"