Postawiliście na Europę, a przede wszystkim uwierzyliście, że Niemcy się zmienili. Jedno i drugie opłaciło się. Gospodarczo wszystko, co Polska osiągnęła w ciągu ostatnich 20 lat, zawdzięcza tylko sobie. Nie mieliście – jak choćby Niemcy wschodnie – wielkiego brata, który przyniósł wam gotowe rozwiązania w walizce. Owszem, Europa wam pomogła, ale dlatego, że dostrzegła w was potencjał do własnego rozwoju.
Obserwując polskie poczynania w Europie, Niemcy widzieli zawsze dwie sprzeczne tendencje. Jedna – droga reprezentowana przez obóz braci Kaczyńskich – była przez nas krytykowana. Nie podobała nam się w niej przede wszystkim retoryka konfrontacji i epatowania polską martyrologią, której nikt nie zaprzecza, ale nie zostawiała ona wiele miejsca na kompromis.
Drugą drogę, której wyrazicielem jest Tusk, uważamy za dużo bardziej konstruktywne podejście. Nie oznacza ona rezygnacji Polaków z ich narodowego interesu. Wiemy, że Europa składa się z narodowych interesów. Swój pokazaliście choćby w czasie dyskusji o normach emisji CO2 czy w pierwszych przymiarkach do nowego budżetu UE. Polska, która mówi, czego chce, ale także co może dać w zamian, jest bardzo pożądanym partnerem.